Przypomnijmy na wstępie - materiał "Parkingi na wagę złota" znajdą Państwo na tej stronie, odpowiedź zainteresowanego radnego - tutaj.
Redakcjo
Po przeczytaniu zarówno podpisu do zdjęcia, jak i komentarza do podpisu w wykonaniu radnego i kierownika wydziału w starostwie średzkim, nie powiem – ciężko było przebrnąć. Paroma uwagami chcę się jednak podzielić na Waszych łamach.
1. „(...) auto na zdjęciu jest moją własnością i to właśnie ja byłem tym zdesperowanym kierowcą, który upatrzył sobie to wolne, choć niefortunne miejsce postojowe (...)”. – pisze pracownik
A wystarczy wstać do pracy wcześniej. Przyjechać do niej przed 7.30, tak jak robi to np. średzki starosta, czy inni pracownicy starostwa powiatowego, którzy dzięki temu przed rozpoczęciem pracy znajdują miejsca dla swoich aut na parkingu wewnętrznym w podwórku starostwa. Czasami udaje się to nawet petentom odwiedzającym starostwo w godzinach późniejszych. Jeśli natomiast panu kierownikowi zdarza się przyjeżdżać do pracy po godzinie 7.30, to trudno się dziwić, że najlepsze miejsca są już zajęte przez kolegów i koleżanki z urzędu. Punktualni i sumienni urzędnicy także się zdarzają. Dobrze, że desperatów mamy mniej.
2. - W całej tej sprawie związanej z publikacją zdjęcia mojego auta jedno nastraja mnie jednak pozytywnie. Otóż czytelnik, który nadesłał to zdjęcie do Redakcji, zauważył i na swój sposób docenił jednak fakt, że jest jakaś grupa radnych, którzy jak on to określił „walczą o parkingi w mieście”. Jeżeli jest to forma pozytywnej oceny naszych starań w sprawie parkingów to w imieniu własnym i moich kolegów z Klubu (...) dziękuję...
Od kiedy ironiczną krytykę ignorancji dla przepisów i innych uczestników ruchu drogowego można obracać na swoją korzyść i robić z siebie ofiarę nazwijmy to: niżu parkingowego? Nie ma większej niedorzeczności niż uznawanie ironiczno-krytycznego zwrotu „tak parkują radni walczący o parkingi w mieście” za pozytywną ocenę swojej i kolegów działalności. Na kilometr trąca to podręcznikową wręcz obłudą.
Psu na budę takie starania i robienie z siebie dobroczyńców ludzkości, skoro z drugiej strony łamie się przepisy (na żywca i w biały dzień) zarówno jako radny, jak i pracownik starostwa powiatowego, do której to drugiej funkcji radny w podpisie do swojej laurki dla samego siebie jakoś się nie przyznaje. Niestety starosta nie wziął pewnie swojego kierownika na rozmowę wychowawczą, podobnie jak nie bierze w wielu sprawach związanych z działalnością „komórki” pod kryptonimem GMP. Ale to już zupełnie inna bajka.
Jedyne, czego radnemu można pozazdrościć, to umiejętność odwracania kota ogonem i próbowanie udowodnienia, że czarne jest białe, czy też na odwrót.
3. Za czasów PRL pisano samokrytyki, teraz przed kamerami tv odbywa się np. stosunki seksualne, dlaczegóżby więc nie zapłacić za siebie mandatu (którego nikt nie wystawił) i pochwalić się tym w inetrencvie czy na łamach gazety? A że skromności, czy zwykłego taktu tu za grosz? Widocznie nie jest to ważne. Parkingowe reality-szoł?
Bogu dziękować, że nie ma w powiecie grupy radnych walczących np. o prawo do aborcji, bo pewnie wyłapywaliby ciężarne dziewczyny i sami – w ramach walki – tej aborcji dokonywali. Bo do takiego schematu kierownik-radny stara się sprowadzić sedno sprawy. A słowa krytyki i potępienia przerabiali na wyrazy uznania.
(dane znane redakcji)
