- Pracuję w dużym zakładzie zatrudniającym prawie tysiąc pracowników. Pracodawca krzywo patrzy się na ludzi oddających krew, bo przysługuje nam dzień wolny – skarży się jeden z honorowych krwiodawców ze Środy, który wolał zachować anonimowość.
Akcję oddawania życiodajnego płynu organizuje w Środzie Śląskiej klub Honorowych Dawców Krwi „Kropelka Życia”. Przeprowadza się ją raz w miesiącu w domu kultury. Podczas ostatniej akcji krew oddało zaledwie 35 osób.
- Latem zazwyczaj jest mniej osób - mówi Miron Róg – Malinowski, lekarz z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa we Wrocławiu. - Sytuacja się poprawia, kiedy z wakacji wracają studenci - wówczas organizują różne akcje. Podziwiam Przystanek Woodstock, gdzie krew oddało 1500 ludzi.
Zaledwie 35 osób przyszło oddać krew do domu kultury w Środzie Śląskiej. Nowicjusze muszą wypełnić ankietę odpowiadając szczegółowo na 32 pytania. Fot. WFP
Pieniądze na zakupy w Biedronce
Jeszcze 20 lat temu krwiodawcy mieli wiele przywilejów, np. organizowano dla nich wyjazdy, mogli wykupywać leki na bezpłatnych receptach, nie musieli stać w kolejce do lekarza. Za oddaną krew otrzymywali słodycze i mieli obowiązkowy dzień wolny. Dziś czekolada nie jest atrakcyjnym towarem, a pracodawcy nie chcą dawać wolnego. Być może z tego powodu z każdym rokiem spada liczba dawców.
- Sytuację można uzdrowić wprowadzając odpłatność za krew np. zamiast czekolad wręczyć dawcy 50 - 100 zł. To suma, za którą można zrobić olbrzymie zakupy w Biedronce. Myślę, że wtedy skończyłyby się problemy z zaopatrzeniem szpitali w krew – tłumaczy Janusz Wawrzyński ze Środy Śląskiej.
Jego kolega wylicza straty i dodaje, że bycie krwiodawcą stało się nieopłacalne.
- Zakłady pracy nie respektują dnia wolnego. Za dzień, w którym oddawałem krew musiałem przyjść do pracy w niedzielę. Ludzie sobie odpoczywali, a ja musiałem ciężko harować i w poniedziałek znów przyjść do pracy. Więc jaki jest sens? – pyta Janusz Nejman ze Szczepanowa.
To samo mówią inni wolontariusze.
- Gdy istniał nasz klub, krew oddawało się kiedy chciało. Teraz robimy to w pierwszy wtorek miesiąca, a szefowie firm nie są z tego zadowoleni. Nie popieram jednak pomysłu odpłatności finansowej, bo krew od lat oddaję za darmo – przekonuje Stanisław Matkowski, rencista z Rakoszyc.
Dlaczego ciągle brakuje krwi? Jak zachęcić do jej oddawania? Co należy zreformować, aby było inaczej? To pytania, która zadaliśmy lekarzom i wolontariuszom. Fot. WFP
Chciała oddać – wykryto żółtaczkę
Odmienne zdanie ma Jadwiga Rudzka z Wilczkowa, która chwali swojego pracodawcę i mobilizuje swoją załogę do oddawania krwi. - W firmie pracuje ponad tysiąc osób i szefostwo nie robi nikomu problemów z powodu oddawania krwi. Dzięki temu pani Jadwiga nieświadomie pomogła swojej koleżance.
- W punkcie przechodzi się szczegółowe badania lekarskie. Analizując krew mojej znajomej wykryto u niej żółtaczkę. Koleżanka miała ukrytą chorobę i nie wiedziała o tym. Dzięki badaniom mogła zacząć leczenie – tłumaczy Jadwiga Rudzka.
Jej zdaniem należy propagować krwiodawstwo w mediach i na ulicy np. rozdając ulotki. Do akcji powinien włączyć się również kościół i zakłady pracy.
Jeszcze 20 lat temu krwiodawcy mieli wiele przywilejów. Dziś prawie żadnych. Fot. WFP