- Mamy głodowe pensje. Długoletni pracownik z wyższym wykształceniem zarabia ok. 1200 – 1300 zł. Dochodzi nam w pracy coraz więcej obowiązków, a pieniądze od lat te same – tłumaczy Krystyna Wilk, kierownik oddziału w Środzie Śląskiej. Protest rozpoczął się w lipcu i objął prawie wszystkie placówki WIORIN-u w Polsce.
Gdyby nie inspekcja wiele upraw wyglądałaby jak ten liść kasztanowca zaatakowany przez owada. Fot. WFP
Zdaniem pracowników za kilka lat nie będzie komu leczyć roślin, bo młodzi ludzie po studiach zarabiają ok. 900 złotych na rękę. Niska płaca to główny powód rezygnacji świeżo upieczonych magistrów.
Czym zajmują się pracownicy WIORIN-u?
- Udzielamy porad rolnikom, których uprawy zaatakowały szkodniki. Zakładamy pułapki feromonowe. Jesteśmy lekarzami roślin. Teraz mamy więcej pracy z powodu unijnych dyrektyw, które do nas przychodzą – wylicza Joanna Stawirej, starszy inspektor.
Codziennie placówkę w Środzie odwiedzają właściciele upraw, którzy nie wiedzą jak poradzić sobie z żarłoczną stonką kukurydzianą, Przynoszą do inspekcji korniki, mszyce i inne pustoszące pola owady.
Rolnicy przynoszą do inspekcji mszyce, korniki oraz inne owady, które niszczą uprawy. Fot. WFP
Jeśli w tym miesiącu sytuacja się nie zmieni, pracownicy rozpoczną strajk włoski.
- Nie możemy protestować jak np. górnicy. Jesteśmy pracownikami służby cywilnej i pozostaje nam tylko strajk włoski. Jak ma on wyglądać? Będziemy żmudnie i uciążliwie przestrzegać przepisów i wypełniać kwitki. – zapowiada Kazimiera Tuchowska, przewodnicząca związkowców wrocławskiego WIORIN-u.
Pracownicy inspekcji zakładają w sadach różne pułapki na szkodniki. Fot. WFP
Może też dojść do wielokilometrowych kolejek na przejściach granicznych z powodu wydłużonej procedury wypisywania świadectw roślin.
Ministerstwo finansów obiecało pomóc. W tym celu chce uruchomić specjalną rezerwę budżetową. Związkowcy obserwują sytuację i czekają do dnia wypłaty. Jeśli podwyżek nie będzie – czeka nas strajk.