Żółte, zielone, pomarańczowe, liliputy i giganty, okrągłe, podłużne i poskręcane. Wrocławski Ogród Botaniczny zamienił się dzisiaj w prawdziwe dyniowate królestwo. Na zwiedzających, którzy zachęceni piękną pogodą tłumnie przybyli na Festiwal, czekało mnóstwo botanicznych atrakcji: wystawy, kiermasze, pokazy, ale przede wszystkim konkursy na najdziwniejszą i największą dynię.
Fot. Kornelia Trytko
Rekordzistka, dynia Anton, ważyła 403,5 kg (!).Wraz z siedmioma innymi gigantami wyrosła na działce pana Jana Styry, emeryta ze Zdzieszowic. - To najcięższa dynia w Polsce – informuje nas dumny właściciel. Hodowlą „Giant Pumpkins”, czyli Dyń Olbrzymich państwo Styra zajmują się dopiero od dwóch lat. Wcześniej hodowali dynie jadalne, które ważyły zaledwie1 – 2 kg. – Pewnego dnia przyszedł do mnie sąsiad i zaczął żartować, że te nasze dynie jakieś małe – opowiada pan Jan. – To ja mu na to, że za rok wyhoduję dynię, która będzie ważyła 100 kg. Wyszło mi 250!
Fot. Kornelia Trytko
Hodowanie dyni – gigantów nie jest prostą sprawą. Przepis na sukces według pana Jana to dobre ziarenko, odpowiednia gleba i mnóstwo szczęścia. Państwo Styra przyznają, że dyniom trzeba poświęcać dużo czasu i uwagi. – Na początku, w maju, należy chronić je przed chłodem, później przed upałami – tłumaczą. – Konieczne jest odpowiednie nawożenie i podlewanie. Dynia odpłaca za troskę bardzo widocznymi rezultatami. W ciągu jednej doby, przyrost jej wagi może sięgnąć nawet 19 kg.
Fot. Kornelia Trytko
Pan Jan z uwagą śledzi światowe nowinki w zakresie hodowli dyni. – Najwięcej dzieje się w Kanadzie i USA. „Dyniarstwo” to w tych krajach prawdziwy sport narodowy – mówi. Do Amerykanów należy również aktualny rekord świata. Wyhodowali dynię, która waży około 776 kg.
Fot. Kornelia Trytko
Osiem wyhodowanych olbrzymów państwo Styra dedykowali ośmiorgu swoich wnucząt. Zamiarem pana Jana jest przybycie na przyszłoroczny Festiwal z okazem ważącym minimum 500 kg.
Fot. Kornelia Trytko
Dla pani Danuty Moskal, od wielkości dyni ważniejszy jest jej kształt i wygląd. Hodowlą zajmuje się już 15 lat i przyznaje, że jest na tym punkcie naprawdę zwariowana. – Sąsiedzi uprawiają ziemniaki i pomidory, a ja dynie. Zarówno te jadalne, jak i ozdobne – mówi. Na jej straganie można dziś było oglądać prawdziwe botaniczne arcydzieła. Pani Danuta nie ma żadnej tajemniczej metody hodowli dyniowatych. – Sadzę obok siebie dynie różnego rodzaju, a one same się mieszają – tłumaczy. – Co roku czekają na mnie inne niespodzianki.
Fot. Kornelia Trytko
Wrocławianie z zachwytem podziwiali dyniowate cuda. – Przychodzę na te wystawy co roku, i co roku są one piękniejsze – mówi pani Danuta Diduch. – Urzekają mnie przede wszystkim utworzone z dyni kompozycje, „dyniowe” królewny czy zwierzęta. Poza stroną estetyczną, pani Danuta ceni sobie praktyczne wykorzystanie dyni. – Dynie w occie, dynie z mlekiem na słodko, zupa z dyni. Prawdziwe smakołyki – zachwala wrocławianka. Warto dodać, że należący do dyniowatych ogórek ma najmniej kalorii ze wszystkich warzyw.
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko
Fot. Kornelia Trytko