Co legło u podstawy tak rażących zaniedbań? Brak pomysłu na zimowe utrzymanie miasta? Założenia niesprawdzające się w praktyce? Temat poruszył na forum Rady Miejskiej 1 marca jeden z jej wiceprzewodniczących, zwracając się do przedstawiciela Wydziału Spraw Kryzysowych Urzędu Miejskiego, z pytaniem czy o takim stanie rzeczy wie. Podsunął także pomysł uznania gołoledzi i śliskich, niebezpiecznych dla ludzi chodników, za stan klęski.
- Chciałbym wiedzieć, czy jesteście tym zainteresowani – pytał Jarosław Pauka. – Ja nie będę chodził w tej sprawie do spółki Kom-Błysk. Ja chcę chodzić po chodniku gdzie nie połamię sobie nóg. A tak się zdarzyło, że kiedyś do burmistrza przyszedłem z potłuczoną ręką właśnie prosto z oblodzonego chodnika, na którym nie udało mi się utrzymać równowagi. Koło mnie na Mostowej w tym okresie chodnik posypano dwa razy i to tak symbolicznie jak ksiądz popiołem w środę popielcową. Jak każdy ten temat będzie od siebie odpychał, to my, mieszkańcy, zostaniemy... na lodzie.