Chodzi o kwotę tysiąca złotych wypłacaną osobom poszkodowanym przez III Rzeszę. - Zanim osiedliłem się tutaj przeszedłem gehennę Powstania Warszawskiego. Siedemnaście osób z mojej rodziny wymordowali Niemcy. Dziś osoby internowane w stanie wojennym mogą ubiegać się 25 tys. zł, a ja za wyrządzone krzywdy nie otrzymałem ani złotówki – żali się Stanisław Gajownik.
Podczas wojny stracił ojca – co więcej: nie wie nawet, gdzie znajduje się grób. Brata stryjecznego gestapo znalazło w Szczecinie i wywiozło do niemieckiego obozu w Leverkusen, gdzie zginął.
Mam wiele odznaczeń i medali, ale odszkodowania za krzywdy nikt mi nie chce przyznać – żali się Gajownik. Fot. WFP
- Brat szczególnie podpadł Niemcom. W latach 30. pracował jako inżynier w Państwowej Wytwórni Prochu w Pionkach, gdzie opracował nowy rodzaj zapalnika. Niemcy za wszelką cenę chcieli kupić patent, ale brat się nie zgodził. Wojny nie przeżył. Innego kuzyna rozstrzelano w Palmirach – wylicza pan Stanisław.
On sam był wiele razy wcielany do prac przymusowych na terenie w całej Polski. Ma żal do obecnego rządu, że nie dba o ludzi, którzy przeszli wojenne piekło.