Przypomnijmy. Do pożaru doszło w środę 3 grudnia. Dym zauważyli mieszkańcy, którzy natychmiast zadzwonili po pomoc. Nieoficjalnie mówi się, że pożar spowodował grzejnik, który przewrócił się na kołdrę w jednym z mieszkań.
- Ojciec wstał przed szóstą rano. Zobaczył dym i płomienie, ale było już za późno na gaszenie rękami. W pokojach było pełno dymu – opowiada Piotr Boldo, jeden z lokatorów.
Jego rodzinie gmina przyznała mieszkanie zastępcze we Wrocisławicach.
Krzysztof Jacyszyn śpi w ubraniu i pilnuje węgla. Nie chce mieszkać w lokalu na drugim piętrze. Fot. WFP
Inni pogorzelcom rozdysponowano lokale przy ulicy Kościuszki, Legnickiej, Wrocławskiej. Kilka rodzin zamieszkało w innej części baraków.
Krzysztof Jacyszyn trafił na Lipową10 lat temu. Eksmitował go komornik z mieszkania w Rakoszycach.
- To skandal! Przydzielono mi mieszkanie na drugim piętrze przy ulicy Kościuszki 15. Szkopuł w tym, że mam niepełnosprawnego syna, który nie widzi i powłóczy nogami. Trzeba go wszędzie prowadzać – mówi pan Krzysztof .
Pogorzelec twierdzi, że syn jest za ciężki, aby wnosić go na drugie piętro kamienicy, dlatego będzie walczył o jakiś lokal na parterze.
Aby synowi było łatwiej, pan Krzysztof już wcześniej zlikwidował progi w baraku i dostosował go do potrzeb niepełnosprawnych. Rok temu położył panele i wyremontował lokal.
Mieszkanie, w którym wybuchł pożar, zostało doszczętni spalone. Fot. WFP
- I wciągu jednej nocy wszystko szlag trafił. Krzysiek jest jednym z najporządniejszych mieszkańców tego „osiedla” – twierdzi jego kuzyn, który pomaga mu robić porządki.
Ojciec niepełnosprawnego chłopca mówi, że nigdzie się nie ruszy dopóki nie dostanie innego lokalu. Ostatnią noc spał w ubraniu pilnując węgla. Jego syn, który uczy się w Ośrodku Pomocy Dzieci Niepełnosprawnych w Środzie Śląskiej tymczasowo zamieszkał u siostry swojej żony.
Niektórzy mieszkańcy oburzeni są na gminę i twierdzą, że pomoc jest niewystarczająca. - W tymczasowym mieszkaniu przy Kościuszki nie da się mieszkać z powodu fatalnych warunków. Są tam dziury w podłodze, a lokal był przeznaczony do rozbiórki – mówi jedna z kobiet, który prosi o anonimowość.
Barak zostanie rozebrany do czerwca. Fot. WFP
- Po co nam wersalki, skoro nie mamy gdzie mieszkać. Oferowane lokale są w złym stanie technicznym – uważają pogorzelcy.
Na razie nie chcą komentować całej sytuacji do momentu, kiedy gmina nie rozporządzi lokalami zastępczymi.
- Obecnie trwają rozmowy z mieszkańcami i przydzielanie środków potrzebnych do życia. Gmina zapewniła lokale wszystkim pogorzelcom. Zakupiliśmy też 15 wersalek i inny sprzęt – informuje Mieczysław Kydryński, zastępca burmistrza.
Spalony barak zostanie rozebrany do czerwca 2009. W tym miejscu ma powstać murowany dom socjalny o lepszym standardzie.
Fot. WFP