Pojawili się kilkanaście dni temu i zaatakowali witryny, jeśli nie większości, to dużej części średzkich sklepów, sklepików, punktów usługowych. Najszybciej zareagowała płeć piękna. Nazwała ich pieszczotliwie „brzydale”, znawcy kina – „Faceci w czerni III” lub „Czterej pan-w-czerni i Be”, złośliwcy po prostu – załoga karawanu, a szydercy porównali (wizualnie) ze znanym z międzywojnia chórem Dana.
Strzał kandydatów do kolejnego wydania lokalnego samorządu był nad wyraz celny. Chcąc uniknąć zrywania ich podobizn, czy domalowywania wąsów, panowie weszli do sklepów. Weszli i osiedli na wewnętrznych stronach drzwi i witryn. Najbardziej pojechali po bandzie, jak mówi młode pokolenie, właścicielom sklepów sprzedających alkohol. Tu drzwi otwierają się najczęściej, a mało który właściciel zaryzykuje nadliczbową kontrolę komisji antyalkoholowej. Trudno w tej chwili powiedzieć czy obroty w sklepach plakatowanych burmistrzem i jego kolegami spadły czy nie, jednak z pewnością jest w nich dużo ciemniej i jakby ponuro, szczególnie w tych mniejszych. Chodzą słuchy o powstaniu Lokalnej Inicjatywy Społecznej „W Tych Sklepach Nie kupujemy”.
Nie pojawiała się na rynku lokalna „posłanka Beger”, której taśmy prawdy mogłyby ujawnić jak odbywało się zachęcanie kupców do udostępnienia swoich powierzchni reklamowych, ani ilu z nich poszło na współpracę obawiając się o konsekwencje w razie odmowy. Cieszy natomiast, że znalazło się kilku właścicieli godnych noszenia w klapie marynarki czy na swetrze opornika, słynnego z czasów walki z reżimem i dyktaturą.
I jeszcze jedno. Chłopcy z plakatu nie proponują nic, prócz rzekomego doświadczenia, wiarygodności i kompetencji, czyli pojęć mocno względnych. Sugerują jedynie, że wszyscy są dla wszystkich, każdy dla każdego, czy może wszyscy dla każdych itd. Proste hasła dla prostych ludzi.