Tlenek węgla powstaje podczas spalania drewna, węgla, papieru i innych materiałów palnych. Jest w powietrzu niewyczuwalny, nie posiada smaku, ani koloru.
Zawartość zaledwie 10 procent czadu w powietrzu powoduje śmiertelne zatrucie. Jest cięższy od powietrza, dlatego większe szanse na przeżycie mają ludzie przebywający na wyższych kondygnacjach budynku.
Oddychanie powietrzem nawet z niewielką zawartością tlenku węgla powoduje natychmiastową utratę przytomności.
- Nagle robi się ciepło i człowiek czuje wielką senność. Opadają powieki i robi się błogo. Nikt nie przeczuwa się, że ten narkotyczny stan powoduje śmiertelny gaz – opowiada Michał Trzoda ze Świdnicy, który rok temu podtruł się gazem z uszkodzonego w łazience junkersu.
Tlenek może przenikać do mieszkań nawet przez grube mury. Znane są przypadki zatrucia całej rodziny z powodu pęknięcia przechodzącej w piwnicy rury gazowej.
Tajemnicza śmierć
Najnowsze piecyki łazienkowe posiadają zabezpieczenia przed czadem. Podczas awarii czujniki wyłączają urządzenie.
I choć zabezpieczeń jest wiele śmiertelne wypadki nadal się zdarzają.
W Bartoszycach (warmińsko – mazurskie), policja znalazła leżącego w wannie 15-latka. Junkers był nowy, sprawny i posiadał odpowiednie zabezpieczenia. Zatrucie czadem wykluczono. Przyjęto wersję, że nastolatek zachłysnął się wodą i utopił.
- Za prawdopodobną przyczynę śmierci chłopca pierwotnie uznano nieszczęśliwy wypadek - zachłyśnięcie się wodą podczas kąpieli. Jednak teraz otrzymaliśmy wyniki sekcji zwłok, a ta wykazała, że przyczyną zgonu chłopca było jednak zatrucie tlenkiem węgla" – tłumaczy Anna Siwek, rzeczniczka warmińsko – mazurskiej policji.
Dodała, że trudno będzie wyjaśnić przyczynę tragedii, skoro piecyk posiadał wszystkie prawidłowo działające zabezpieczenia.
Rok temu przy ulicy Lipowej w Środzie Śląskiej, dwoje dzieci uległy podtruciu tlenkiem węgla. Niedawno do średzkiego szpitala z objawami zatrucia trafiły trzy osoby z kamienicy przy ulicy Wrocławskiej.
Sadza niszczy i podpala
W ostatnim czasie kominiarze ze spółdzielni Florian w Środzie, mają wiele wezwań.
- W ciągu tygodnia interweniujemy ok. 30 razy u lokatorów mających problemy np. z niedrożnością przewodów kominowych. W ciągu roku ludzie lekceważą sobie sprawy. Problemy wychodzą zimą – mówi Edward Vogt, szef Floriana w Środzie Śląskiej.
Musi być naprawdę źle, aby lokatorzy zawiadomili spółdzielnię, że w mieszkaniu czuć spalenizną, lub dym wydobywa się przez szczelinę w ścianie.
Mniej groźna od czadu, ale równie niebezpieczna jest zalegająca w kominie łatwopalna sadza.
Z dziesięciu kilogramów mokrego drewna wydziela się pięć kilogramów wody tworząc parę. Skutek? Mazista sadza zatyka wlot komina i osadza się na przewodach kominowych.
Powoduje ona uszkodzenie komina, zadymianie mieszkania i pożary.
- Znany jest przypadek wybuchu przewodów kominowych w domu jednorodzinnym. Eksplozję spowodowała nagromadzona w nim sadza, która zatkała komin i spowodowała zator ciśnienia – mówi Tadeusz Żółtkiewicz, kominiarz.
Z powodu wysokich cen węgla coraz więcej osób pali w piecach toksycznymi odpadami z tworzyw sztucznych. To powoduje szybkie nagromadzenie się sadzy.
W ostatnim czasie sporo roboty miała straż pożarna, która wyjeżdżała gasić sadzę w Księginicach, Wojnowicach i Juszczynie.