- Nie ma sensu remontować dróg, skoro nikt nich nie pilnuje. Wandale niszczą wszystko, co popadnie, a kierowcy jakby mogli, to wjechaliby samochodem nawet do sklepu i do biura – skarży się pan Adam, mieszkaniec Środy Śląskiej. Problem jest bardzo istotny, ponieważ dotyczy zarówno chuligaństwa, jak i łamania przepisów ruchu drogowego. Prawie codziennie na średzkich ulicach dochodzi do dewastacji, często uszkadzane są znaki drogowe i tablice z nazwami ulic. - Poza tym ulicą Ogrody Zamkowe kierowcy jadą pod prąd nawet samochodami ciężarowymi, podobnie ryzykują rowerzyści – dodaje mężczyzna mieszkający przy ul. 1 Maja, który woli zachować anonimowość.
Kierujący pojazdami nie zwracają uwagi na zakaz wjazdu, a także zatrzymywania się i postoju. - Sam jestem kierowcą i denerwuje mnie to, że ludzie nagminnie nie respektują przepisów. Chodniki są pozastawiane samochodami tak, że nie można wyjechać. Już kilka razy byłem świadkiem, jak z zakładu energetycznego nie mógł wyjechać ciężki sprzęt – mówi pan Ludwik.
Mieszkańcy Środy Śląskiej doceniają nowe drogi i chodniki, martwią się jednak, jak długo będą mogli się nimi cieszyć. Niszczą je chuligani, ale także bezmyślni kierowcy, którzy wjeżdżają tam, gdzie nie powinni. Problem łamania przepisów ruchu drogowego jest szczególnie istotny wówczas, gdy wiąże się z potencjalnym zagrożeniem życia. Jazda pod prąd to ryzyko, na które stać ludzi całkiem pozbawionych rozsądku. Zastawianie wjazdów może doprowadzić do sytuacji, kiedy do chorego nie będzie mogła dotrzeć karetka pogotowia, a do pożaru nie dojedzie straż pożarna.
- Co robi straż miejska i policja? - pyta pan Krzysztof. Czy musi dojść do tragedii, by prawo zaczęło być respektowane?