Do pierwszego napadu doszło trzy tygodnie temu. Po godzinie drugiej w nocy młodzi ludzie przyjechali pod lokal kilkoma samochodami. Po wejściu do środka zaczęli prać, kogo popadnie. W trakcie awantury pobito wujka współwłaściciela klubu, który przyleciał z Anglii i osobę niepełnosprawną.
- Bójka trwała bardzo krótko. Wszczęła ją młodzież, która w większości pochodzi ze Środy Śląskiej. Do dziś liczymy straty – połamane krzesła, stół, potłuczone butelki z alkoholem – wylicza Piotr Hamkało, współwłaściciel lokalu.
Pogotowie zabrało do szpitala dwie osoby lekko ranne i jedną ciężko. Jeden z gości ma uszkodzoną gałkę oczną i nie wiadomo, czy będzie widział.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wśród bandytów było kilkoro uczniów jednej ze średzkich szkół.
- Do bójki doszło całkiem przypadkowo. Jakiś młodzian z Ciechowa pokłócił się z ludźmi ze Środy. Szukali go, ale nie znaleźli, więc wyżyli się bywalcach w kawiarni. Większość uczestników najazdu na Ciechów była mocno najarana trawą – opowiada jeden z naszych anonimowych rozmówców.
Policja ma już dane wszystkich sprawców.
Rzucali się hokerami
Do drugiego napadu doszło 7 marca (sobota) po godzinie 20.
- Mieszkam nad lokalem i usłyszałem huk jakby, ktoś przewracał meble. Później widziałem jak kilka osób wybiega z knajpy – relacjonuje Mikołaj Dziadyk.
Policja zatrzymała dziewięciu mężczyzna w wieku od 18 do 22 lat. I choć wśród nich nie było sprawców z poprzedniego napadu, ci również byli bezwzględni. Rzucali w gości 8-kilogramowymi krzesłami barowymi (hokerami).
Po poprzednim napadzie współwłaściciel uzbroił się w gazrurkę i stanął w obronie gości. Dlatego oberwało się też bandziorom, którzy napadli na lokal.
- Przesłuchujemy zatrzymanych w tej sprawie. Na chwilę obecną nie jestem w stanie podać przyczyny napadu. O wszystkim poinformuję po zakończeniu śledztwa – mówi Weronika Paczkowska, oficer prasowy w Komendzie Policji w Środzie Śląskiej.
Właściciele kawiarni ponieśli straty w wysokości kilkunastu tysięcy złotych.
Strach właściciela
- Najgorszy jest strach. Po najazdach ludzie boją się wpadać na piwo. W weekendy muszę wcześniej zamykać lokal, bo nie ma ludzi. Obroty spadły i nie wiem, czy starczy na opłacenie czynszu – skarży się Piotr Hamkało.
Goście, z którymi rozmawialiśmy skarżą się na opieszałość średzkiej policji. Według nich funkcjonariusze interweniowali dopiero po 40 minutach od zgłoszenia. Zamiast średzkich policjantów na miejscu zjawili się funkcjonariusze z Kostomłot, które leżą wiele kilometrów dalej od Środy Śląskiej.
Za pobicie i zniszczenia wyposażenia lokalu bandytom grozi nawet 5 lat pozbawienia wolności.