- Wrócili do Polski, bo cygan, który ich zatrudniał wystraszył się, że Mariana i Edka poszukuje policja. Wywiózł ich pośpiesznie na dworzec i zostawił bez grosza. Nie dał im nawet pieniędzy na bilet – opowiada Lucjan Malicki, który mieszka po sąsiedzku z braćmi.
Mężczyźni mieli pojechać do Niemiec zaledwie na kilka dni. Zniknęli na 5 miesięcy. Zaniepokojona rodzina zawiadomiła policję i instytucje zajmujące się poszukiwaniem zaginionych.
W Niemczech bracia pracowali u Romów. Wykonywali drobne remonty pracując przez 12-15 godzin dziennie. Obiecano im wysokie zarobki. Jednak do kraju wrócili z pustymi rękami.
- Edka zarejestrował pracodawca w urzędzie. Dzięki elektronicznemu rejestrowi odnalazła go niemiecka policja. Rom wystraszył się i odwiózł ich na dworzec – opowiada Maria Łuków, ich siostra.
Marian i Edward wrócili do Polski na bilety kredytowe.
My jako pierwsi zajęliśmy się sprawą i włączyliśmy się w poszukiwania. Program nakręciła również telewizja. Obawiano się, że Polacy trafili do obozu pracy i tam są więzieni.
Od przyjazdu mężczyźni nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Są niezadowoleni, że rodzina zawiadomiła policję i media.