Ponad wiek temu wybudowano kamienicę nr 42. Ma ona charakterystyczny portal z piaskowca z głową kobiety. Od wojny budynek nie był remontowany.
Ściana szczytowa budynku jest w fatalnym stanie i przechyla się w stronę sąsiadującej z nią kamienicy nr 40.
Oba budynki należą do prywatnych właścicieli.
- Chciałem od dawna zrobić remont. Zmurszałą ścianę podtrzymują jedynie drewniane stemple. Niestety nie mogę zacząć prac bez zgody sąsiada. Prace muszą ruszyć za obopólną zgodą – rozkłada ręce Marian Abramczyk, właściciel sąsiedniej kamienicy, który pokazał nam nam stan nieruchomości.
Ściana szczytowa (mur pruski) jest w stanie rozkładu. Na strychu widać prześwitujące dziury. Całość wykonana jest z drewna wypełnionego gliną. Ze starości tworzą się pęknięcia, które mają ponad centymetr szerokości.
Usterki zgłoś inspektorowi
Z Marianem Abramczykiem poszukiwaliśmy właściciela kamienicy nr 40. Niestety bezskutecznie. Ludzie, którzy go znają powiedzieli nam, że bywa w Środzie Śląskiej, ale mieszka we Wrocławiu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że właściciel chce sprzedać budynek.
To oznaczałoby, że zabytek nie będzie remontowany przez następnych kilka lat. Zmurszała ściana może tego nie wytrzymać i zawali się.
- Szczelni tworzą się nie tylko na pruskim murze, ale również na zewnętrznej ścianie mojego budynku. Proszę spojrzeć na szczeliny nad bramą. Remont kosztowałby mnie pół miliona złotych – dodaje Marian Abramczyk.
W średzkim magistracie powiedziano nam, że sprawa leży w kompetencji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego i każdy, kto zauważy usterki powinien to niezwłocznie zgłosić.
Żyło się dobrze, hodowaliśmy świnie
Inspektor budowlany ma szerokie uprawnienia i może nakazać właścicielowi usunąć usterki lub zabezpieczyć obiekt.
- Na polecenie burmistrza wydział inwestycji i zamówień publicznych dokona oględzin obiektów i po zapoznaniu się z sytuacją powiadomi powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego – informuje Igor Amrozik, kierownik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miejskiego w Środzie Śląskiej.
W latach 50. w obu kamienicach przy Kościuszki mieszkali głównie pracownicy fabryki mebli i milicjanci.
Nie narzekali na warunki, bo wówczas budynki były w dobrym stanie. Kilkadziesiąt lat później lokatorów wykwaterowano w inne miejsca, a kamienice poszły pod młotek.
- Wszystkim lokatorom żyło się bardzo spokojnie. Na podwórku, sąsiedzi hodowali świnie, zimą na zewnątrz wystawiano koksowniki. Wieczorem spotykaliśmy się i na ławeczkach długie godziny graliśmy w karty – wspomina Henryk Dziedzic.