Niedawno klub krwiodawców ze Środy Śląskiej obchodził 35 lecie istnienia. W ostatnim czasie jego członkowie oddali ponad 16 tys. litrów krwi.
W uroczystej akademii wzięło udział ponad 100 osób z całego powiatu średzkiego.
- Najlepszy okres przypada na 2002 rok, kiedy placówka mieściła się przy ul. Dubois. Później została zlikwidowana i ilość krwiodawców dramatycznie spadła. Sytuacja ta była wynikiem polityki dyrektora regionalnego centrum z Wrocławia. Teraz robimy wszystko, aby liczba ludzi nie zmniejszała się – tłumaczy Jan Gozdecki, prezes klubu „Kropelka Życia” ze Środy Śląskiej.
Po 2002 roku krew przez jakiś czas oddawano w przychodni. Obecnie krwiodawcy spotykają się w pierwszy wtorek każdego miesiąca w domu kultury. Do Środy Śląskiej przyjeżdża ambulans z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu (RGKiK) przywożąc potrzebny sprzęt.
Jednak prowadzona od wielu lat polityka ministerstwa zdrowia nie zachęca do oddawania krwi. Mówią o tym sami członkowie klubu „Kropelka Życia”.
- Pracodawcy nie chcą dawać wolnego, kiedy oddajemy krew. To przykre, że musimy wtedy brać urlop. Wielu uważa, że filiżanka kawy i parę czekolad to trochę za mało, aby zachęcić ludzi do wstępowania w szeregi honorowych krwiodawców – skarżą się członkowie klubu.
Jednak na reformę całego systemu nie zanosi się. Lepsza sytuacja jest w np. w USA lub Niemczech, gdzie za krew płaci się. Dlatego tamtejsza służba zdrowia nie musi ponawiać dramatycznych apeli do krwiodawców, że w szpitalach brakuje osocza.
Według specjalistów z RGKiK jeden krwiodawca może uratować trzech dorosłych pacjentów i pięcioro, sześcioro dzieci. Z krwi otrzymuje się osocze i koncentrat czerwonych krwinek. Jest ona lekiem, którego niczym nie można zastąpić. Podawana głównie w stanach zagrożenia życia.
Najnowocześniejsze i najbardziej skomplikowane zabiegi operacyjne nie byłyby możliwe do wykonania, gdyby nie było krwi.