- Wiecie gdzie jest jakiś sklep z kasą fiskalną? – pytał trzynastolatek kiedy mijali księgarnię. Młodsi koledzy nie bardzo mogli mu pomóc, za to on sam, o czym nie omieszkał poinformować, wiedział, że taka kasa jest właśnie w księgarni. To on potraktował szybę sklepu z książkami „z buta”. Kopnął raz, poprawił drugi – przy okazji kalecząc się bitym szkłem. Sklep, praktycznie, stanął przed nimi otworem.
Nie zachowali się jednak jak znudzone małolaty, a jak prawdziwi złodzieje. Nie weszli bowiem do środka, ale oddalili się na teren pobliskiego gimnazjum, skąd przez jakiś czas obserwowali interesujący ich obiekt. Po jakimś czasie rozeszli się do domów. Nie wszyscy jednak. Na punkcie obserwacyjnym pozostał najstarszy.
Nie weszli do środka, ale oddalili się na teren pobliskiego gimnazjum, skąd obserwowali interesujący ich obiekt.
Uznawszy, że na brzęk tłuczonego szkła nikt nie zwrócił uwagi, młody człowiek postanowił do sklepu z książkami zajrzeć. Nie przypuszczał jednak, że razem z nimi księgarnię obserwują policjanci, wezwani prawdopodobnie przez kogoś mieszkańców. Będąc już w środku, nie zainteresował się, jak można było przypuszczać, niczym do czytania. Zatrzymano go, kiedy próbował dobrać się do kasy fiskalnej. Jak się okazało, włamania dokonał pod wpływem alkoholu. Badanie wykazało 1,3 prom.
- Nasi funkcjonariusze nie czekali dłużej, nie chcąc ryzykować – wyjaśnia oficer prasowy średzkiej KPP Janusz Tarka. – Chłopca, dobrze nam już znanego, zatrzymali na gorącym uczynku. Ze względu na to, że skończył już trzynaście lat, tym razem za swój czyn odpowie przed sądem rodzinnym. Dotarcie do kolegów, którzy mu wcześniej towarzyszyli także nie było trudne.
Oni jednak, za to, iż nie powiadomili policji o dokonanym włamaniu, ze względu na młody wiek odpowiadać nie będą. Wprawdzie w pierwszych zeznaniach sprawca próbował ich obciążyć, jednak szybko przyznał, że włamanie - od A do Z - było jego dziełem.
Do kradzieży ostatecznie nie doszło, a straty księgarni, to na szczęście tylko 200 zł (koszt rozbitej szyby) i bałagan.
