- Miałem wielki kurnik z 25 tysiącem brojlerów. Żyłem z ich sprzedaży. Niestety dziesięć lat temu musiałem zlikwidować hodowlę. Nie było mnie stać na finansowanie oszustów – mówi mieszkaniec Szczepanowa. Za sprzedane kurczaki nie otrzymał pieniędzy, bo jak się okazało kontrahenci byli niewypłacalni. Ukryli przed hodowcą fakt, że firmy są w stanie upadłości. Sprawa trafiła do sądu. Zapadły wysokie wyroki więzienia. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że nieuczciwi biznesmeni świadomie wprowadzali ludzi w błąd.
Pan Janusz przekonuje, że powróciłby do hodowli kurcząt, ale obecne przepisy nie gwarantują żadnego bezpieczeństwa. Hodowca trzyma w stodole niewykorzystany sprzęt, który niszczeje.
Stres związany z bankructwem i sprawami w sądzie pomogła rozładować hodowla gołębi.
- Mój najlepszy ptak wystartował z Ostendy koło Brukseli i po jedenastu godzinach wrócił do Szczepanowa. To prawie tysiąc kilometrów. Lubię oglądać jak gołębie wracają do domu. Są wtedy bardzo zmęczone, ale cieszą się, że wróciły – opowiada hodowca, który wyznaje, że ptakami interesował się od podstawówki.
- Wtedy młodzież ciekawiło, jak to się dzieje, że gołębie przenoszą informacje. Dziś wydawać by się mogło, że młodzi ludzie znają odpowiedzi na wszystkie pytania. Zamiast ptaków są esemesy i mejle - wzdycha Janusz Łucki.
Biegli twierdzą: brak stężeń
28 stycznia w 2006 roku pod naporem śniegu zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Zginęło 65 osób, a 170 zostało rannych. Rodziny hodowców do dziś walczą w sądach o odszkodowanie.
- Parę godzin wcześniej kupiłem w hali 6 gołębi. Wracając do domu autobusem usłyszałem o tragedii. Później całą noc śledziłem informacje w telewizji – opowiada rolnik.
Dach runął z powodu nagromadzonej dużej ilości śniegu i lodu. Stwierdzono również, że obiekt miał wady konstrukcyjne. W ekspertyzie czytamy (...) biegli stwierdzili brak stężeń pionowych i poziomych pomiędzy głównymi podciągami i płatwiami, które to odpowiadają za sztywność przestrzenną całej połaci dachowej. Stwierdzono również brak prętów kratownicy, łączących pasy górne płatwi w kierunku poprzecznym, które to pręty były zawarte w projekcie (...).
- Kiedy wyjeżdżaliśmy do domu autobus zatrzymał się na górce. Wtedy kolega zażartował, że na dachu leży tyle śniegu, że można po nim jeździć na nartach. W katastrofie zginął mój kolega hodowca Krzysztofa Kotyka, z którym pożegnałem się w hali – opowiada. Zdaniem hodowców gołębie wyczuwają zbliżające się niebezpieczeństwo. Twierdzą, że ptaki przed katastrofą w hali bardzo się denerwowały.
Kobiet hodowla nie interesuje
W Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych (PZGP) prawie nie ma kobiet. Żaden z gołębiarzy nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje.
- Być może nie interesuje je takie hobby. Sporządzanie karmy i sprzątanie w gołębnikach to robota dla mężczyzn. Znam niewiele pań interesujących się hodowlą – mówi Tomasz Pyrza, hodowca ze Środy Śląskiej.
Średnia wieku polskich hodowców wynosi 45-60 lat.
Janusz Łucki jeździ na zawody i słynie z sukcesów. Oprócz pucharów i medali ma 40 dyplomów. Jest właścicielem samiczki, która zajmuje czołowe miejsce w zawodach.
Czas przelotu ptaków mierzy z dokładnością do jednej setnej sekundy elektroniczny zegar. Licznik uruchamiany jest od chwili wypuszczenia gołębi z klatki do powrotu ptaka do gołębnika.