Do incydentu doszło 20 lutego około godziny 22. Paweł Kosobudzki zrobił zakupy na stacji benzynowej w Wróblowicach. Śpiesząc się do domu na wysokości Źródeł wyprzedził auta na podwójnej linii ciągłej. W drodze do Kryniczna został zatrzymany przez policyjny patrol.
- Do samochodu podszedł policjant. Kazał wyłączyć silnik i poprosił o wyjście. Pech chciał, że zatrzymałem się w śnieżnej zaspie, która uniemożliwiła otwarcie drzwi od strony kierowcy. Przesiadłem się, więc do tyłu, aby wyjść z auta – relacjonuje Paweł Kosobudzki.
W trakcie funkcjonariusze otworzyli drzwi i potraktowali go gazem. Mężczyzna tłumaczy, że nie był pod wpływem alkoholu, ani narkotyków. Z tyłu wiózł jednak mocno pijanego kolegę.
- Doszło do szarpaniny. Zostałem wyciągnięty z samochodu i pobity pałką. Mam jeszcze siniaki i ślady od kajdanek. Nie pamiętam ile dokładnie trwała szarpanina. Ocknąłem się 150 metrów od samochodu – opowiada mieszkaniec Kryniczna.
Wstrząs mózgu i uraz spojówek
Po przewiezieniu na komendę w Środzie Śląskiej funkcjonariusze oskarżyli Pawła, że ukradł im kajdanki. Sprzęt jednak odnalazł się po kilku godzinach.
- Syn przyszedł do domu następnego dnia. Miał opuchnięte oczy, siniaki i podarte spodnie. Przeraziłem się, w jakim jest stanie. Potrzebna była natychmiastowa pomoc lekarska – opowiada Józef Kosobudzki, ojciec Pawła.
23-latek trafił do szpitala w Środzie Śląskiej. Po opatrzeniu zdecydował się na obdukcję lekarską we wrocławskim Zakładzie Medycyny Sądowej.
Lekarz stwierdził wstrząs mózgu, podbiegnięcia krwawe i głębokie otarcia naskórka rąk i nóg. W wyniku działania gazu doznał urazu lewej gałki ocznej.
(...) Obrażenia te powstały od działania narzędzi tępych, ewentualnie także od kontaktu z substancją żrącą i mogły powstać w okolicznościach podanych przez osobą badaną – pisze w protokole Robert Susło, lekarz sądowy.
Ja byłem trzeźwy
Całe zdarzenie inaczej relacjonują policjanci. Ich zdaniem kierowca popełnił szereg wykroczeń drogowych i po krótkim pościgu samochód wpadł w zaspę. Podczas legitymowania miał uderzyć policjanta drzwiami, a następnie rzucić się do ucieczki. Po chwili został jednak zatrzymany. Jego kolega miał 3 promile i został odwieziony do izby wytrzeźwień.
- Okoliczności interwencji są przedmiotem postępowania i do chwili jego zakończenia nie należy wypowiadać jakichkolwiek ostatecznych opinii – informuje Marta Stefanowska, rzeczniczka policji w Środzie Śląskiej.
Rodzina Pawła domaga się ukarania policjantów.
- Chłopak został pobity, dlatego sprawę zgłosiliśmy do prokuratury. Mam nadzieję, że w stosunku do interweniujących funkcjonariuszy zostaną wyciągnięte konsekwencje – podkreśla Józef Kosobudzki.