Do zdarzenia doszło 25 marca po godzinie 20. Podczas prac zatkany został zawór betonowego zbiornika na piasek. Aby praca sprawniej przebiegała do silosu wszedł 25-letni pracownik, aby go odetkać.
- Uderzając w metalową klapę zsypnika spowodował drgania piasku który momentalnie runął lawinowo na niego przysypując go całkowicie. Na pomoc rzucili się jego koledzy, którzy widzieli całe zdarzenie i zaczęli odkopywać go łopatą – mówi Dariusz Domaradzki ze straży pożarnej w Środzie Śląskiej. Podczas szybkiego odkopywania został trafiony szpadlem w głowę. Na pomoc wezwano Straż Pożarną. Po przyjechaniu na miejsce strażacy zastali zakopanego po szyję półprzytomnego mężczyznę. Był on jednak tak mocno ściśnięty, że nie mógł oddychać. Czuł silny ucisk klatki piersiowej i mrowienie kończyn.
- W każdej chwili lawinowo zsunąć się mogła reszta piasku znajdującego się wokół niego. Dlatego akcja ratunkowa była dosyć trudna - relacjonuje ogniomistrz Marek Zięba.
Mężczyzna coraz ciężej oddychał i liczyła się każda minuta. Ratownicy podali mu tlen, po którym poczuł się nieco lepiej. Dzięki pomysłowości strażaków i pracowników zakładu ze zbiornika po coca-coli zrobiono zbrojoną osłonę wycinając dno i wieko dla zasypanego.
Aby ochronić poszkodowanego przed dalszym zasypaniem wykonano dodatkowe zabezpieczenia z drewnianych szalunków wykorzystywanych w zakładzie.
Z uwagi na małą ilość miejsca w zbiorniku przy zasypanym mógł pracować tylko jeden strażak, który był zmieniany. Piasek wsypywano do wiaderek. Po wybraniu piasku do połowy mężczyzny założono mu pas pomiędzy nogi i podjęto pierwszą nieudaną próbę wyciągnięcia go przez 4 strażaków. Dopiero po wybraniu piasku do wysokości kolan po kilku kolejnych próbach udało się wyciągnąć 25-latka ze śmiertelnej pułapki przy gromkich brawach pracowników obserwujących akcję ratowniczą.
- Po półtorej godzinie udało nam się uwolnić go z piasku. Mężczyzna czuł się dobrze szczęśliwy, że wydostał się ze śmiertelnej pułapki, przekazany Pogotowiu Ratunkowemu i przewieziony do szpitala na obserwację – mówi aspirant Jerzy Wilgosiewicz, który dowodził akcją.
W opinii samych strażaków akcja należała do spektakularnych pomimo dużego zagrożenia życia zasypanego i wszystkich strażaków będących w ponad 3 metrowym zsypie technologicznym na piasek i zakończyła się sukcesem. Litry potu wylewane w czasie ćwiczeń i akcjach ratowniczych nie poszły na marne.