Instytut Pamięci Narodowej prowadzi śledztwo w sprawie niewyjaśnionych przyczyn śmierci Stanisława Pyjasa w 1977 roku. Jako oficjalną wersję prokuratura i milicja podawała, że mężczyzna spadł ze schodów. Miało to spowodować uraz wielonarządowy i w rezultacie zgon. Znaleźli się jednak świadkowie, którzy widzieli studenta z raną głowy. Niektórzy nawet sugerują, że była to rana postrzałowa.
- Zaraz po śmierci Pyjas miał rutynowo robioną sekcję. Nie zrobiono wówczas szczegółowych badań, bo nikt nie przypuszczał, że w przyszłości, ktoś będzie próbował wyjaśniać przyczynę zgonu – mówi prof. Tadeusz Dobosz, kierownik Zakładu Technik Molekularnych we Wrocławiu.
W 1977 sekcję przeprowadzono w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej. Pojawiło się jednak wiele wątpliwości, czy np. sekcja nie została sfałszowana, dlatego szczątki studenta bada Wrocław.
I choć śledztwo objęte jest tajemnicą, nieoficjalnie wiadomo, że w czaszce nie było otworu po kuli.
- Prowadzimy badania w kierunku zmian urazowych. Każda kość jest szczegółowo oglądana, opisywana i w razie potrzeby fotografowana. Po badaniach szczątki wrócą do grobu – tłumaczy prof. Barbara Świątek, kierownik wrocławskiego Zakładu Medycyny Sądowej.
Jeśli medycy odnajdą jakieś ślady na kościach odbiegające od zapisów oględzin protokołu sekcyjnego z 1977 roku, natychmiast zostanie powiadomiony IPN.
- Dlaczego prowadzimy śledztwo w tej sprawie? Pojawiło się wiele nowych faktów nadających inny bieg sprawie – podkreśla Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.
Zdaniem medyków sądowych dziś podobnie jak kiedyś przeprowadza się autopsję. Jednak w przypadku osób ważnych lub, gdy przyczyny śmierci budzą jakieś wątpliwości przeprowadza się szereg dodatkowych czynności np. badania chemiczne i toksykologiczne. W 1977 roku takich badań nie przeprowadzono. Zdjęcia zamieszczone w artykule nie dotyczą sprawy Stanisława Pyjasa.