W samotną, pieszą wyprawę, Michał wyruszył w poniedziałek, 17 maja z Polkowic. Ciągnie ze sobą ponad 50-kilogramowy wózek z suchym prowiantem, baniakami pitnej wody, śpiworem, namiotem i odzieżą na zmianę. Idzie w jednej parze butów.
- Przygoda jest wspaniała. Nogi nie bolą, ale dokuczają nieustanne opady deszczu. Już pierwszej nocy przydała się plandeka, która ochroniła mnie przed deszczem. Spałem w namiocie i słyszałem podchodzące do niego sarny i dziki. Kolejną noc spędziłem w napotkanym przypadkiem bunkrze. Tam było sucho, ale niestety bardzo zimno - mówi po kilku dniach samotnej wędrówki, Michał Gontaszewski.
Koordynujący wyprawę z Polkowic, brat Michała, Tomek, ma dobry kontakt z bratem.
- To co najbardziej zaskoczyło Michała, to przekazane przeze mnie informacje o ilości wejść na stronę internetową o jego wyprawie. Powiedziałem również o spontanicznych gestach ludzi z całej Polski. Otrzymałem na przykład wpis na mój komunikator Internetowy, od pani z miejscowości przygraniczej, która zaoferowała, że nakarmi i przenocuje Michała – mówi Tomasz Gontaszewski.
Michał Gontaszewski ma 29 lat. Swoją wyprawę dookoła Polski dedykuje Dawidowi Marków, zmarłemu niedawno koledze.
Polkowiczanin pokona w sumie prawie 4 tysiące kilometrów. Ekstremalna wyprawa potrwa pięć miesięcy.