Wszystko po to, aby miasto było jeszcze ładniejsze – tłumaczy Waldemar Paździor, kierownik wydziału gospodarki przestrzennej i architektury. Ulica Białoskórnicza wygląda jak zakazana dzielnica slumsów. W jednym z zakamarków pijacy urządzają sobie libacje. Zaraz obok wyje pies łańcuchowy, ganiają się koty, walają się śmieci. Sama ulica wygląda tragicznie – mimo, że to przecież centrum miasta. Kiedy jest ciepło, to jest na niej kurz, kiedy pada deszcz, to robią się ogromne kałuże... Przy samych kamienicach stoją rozlatujące się komórki. Wyglądają obskurnie - nic więc dziwnego, że magistrat chce je zburzyć. Nikt po nich nie będzie tęsknił.
Mieszkańców nie stać na wymiane instalacji. Fot. WFP
Zmiana ogrzewania
Jednak mieszkańcy obawiają się, że będą mieli problem. W przydomowych komórkach lokatorzy trzymają bowiem węgiel i drewno na opał. – W piwnicach węgiel się nie zmieści, a drewno zwilgotnieje. Czym będziemy wtedy palić w piecach? – pytają zaniepokojeni mieszkańcy. – A przecież zimy są srogie. Mamy marznąć? – dodają.
Urząd gminy chce rozwiązać ten problem. – Mieszkańcy przejdą na ogrzewanie gazem lub olejem – dowiedzieliśmy się w gminie. Jednak to nie uspokoiło mieszkańców – Specjaliści powiedzieli, że w naszej kamienicy niemożliwe jest podłączenie instalacji gazowej. Żeby to założyć, trzeba zrobić kapitalny remont. A kto za to zapłaci? Nas na to nie stać – mówi Kazimierz Ilczyński, z ulicy Świdnickiej.
Wtóruje mu sąsiad Ryszard Bachowski: - Czy nie można zrobić tak, jak na ulicy Daszyńskiego? Tam też zburzono brzydkie komórki, ale na ich miejscu powstało jedno pomieszczenie na węgiel. Ładne i obszerne. Czemu tam mogli zrobić taki obiekt, a u nas nie? Przecież instalacja gazowa jest bardzo droga. Mnie też na nią nie stać. Nie wspominając już o tym, że sam węgiel jest tańszy – denerwuje się. – Jednak z komórkami faktycznie coś trzeba zrobić. Wyglądają strasznie. Zgodzę się nawet na parking, byle samochody nie stawały tuż pod moimi oknami – kończy.
Waldemar Ilczyński i Ryszard Bachowski uważają, że kómorki powiny zniknąć z powierzchni ziemi. Fot. WFP
Sadza szpeci miasto
Ustaliliśmy, że magistrat ma zamiar pomóc finansowo mieszkańcom przy wymianie instalacji. - Udzielimy pożyczek, płatności rozłożymy na raty - zapewnia jeden z urzędników. - Ważne, żeby zaprzestano ogrzewania węglowego. Czas na olej lub gaz.
Jednak mieszkańcy uważają, że magistrat powinien przede wszystkim zająć się Białoskórniczą. - Już kilka lat temu wysłaliśmy pismo do władz, aby naprawili ulicę. Ona przecież wygląda przeraźliwie. Dostaliśmy odpowiedź, że nie ma na to pieniędzy. Widok tej ulicy to jest powód do wstydu! - uważa Małgorzata Ilczyńska, żona pana Kazimierza.
Udało nam się dowiedzieć, że ulica także ma być wyremontowana. Pytanie tylko kiedy. Tego na razie jeszcze nie wiadomo.
