Jan Masternak zmarł w szpitalu w Środzie Śląskiej. Powodem zgonu 57-latka były problemy z wątrobą.
- Około godziny 10 otrzymałem telefon ze szpitala, że brat nie żyje. Wsiadłem w samochód i przyjechałem na oddział. Wypełniłem odpowiednie dokumenty i akt zgonu. Ciała Janka jednak mi nie pokazano – opowiada Jerzy Masternak.
Mężczyznę poinformowano, że zwłoki odwieziono już do chłodni znajdującej się na cmentarzu komunalnym. Zrobił jeden z zakładów pogrzebowych ze Środy Śląskiej, który ma podpisaną umowę ze szpitalem.
Jednak mieszkaniec Malczyc wynajął inną firmą pochówkową w swojej miejscowości. Zrobił to zaraz po tym, gdy dowiedział się o śmierci brata. Zamieszanie zrobiło się, kiedy grabarze z Malczyc przyjechali odebrać ciało.
- Zarządca nekropolii zażądał ponad 160 zł za przechowanie zwłok w chłodni. Zdziwiłem się bardzo, bo ciało leżało w kostnicy zaledwie dwie godziny – tłumaczy Jerzy Masternak.
Mężczyzna twierdzi, że nie wie, za co musiał zapłacić tak wysoką kwotę.
Zwłoki w łazience
Po przewiezieniu ciała do Malczyc pracownicy zakładu pogrzebowego otworzyli trumnę i pokazali panu Jerzemu ciało brata. Mężczyzna twierdzi, że to był koszmarny widok, który ma do dzisiaj przed oczami.
- Janek miał zmienioną twarz, otwarte szeroko oczy i niepodwiązaną szczękę. Widok był okropny. Znajdował się w fatalnym stanie i nikomu nie życzę oglądania takiego widoku osoby bliskiej – wzdycha mężczyzna.
W szpitalu w Środzie Śląskiej poinformowano nas, że ciało wydaje się dopiero po przeprowadzeniu toalety pośmiertnej tj. umyciu zwłok, zamknięciu powiek i podwiązaniu szczęki, aby nie opadała. Stosowana od lat procedura jest obowiązkowa.
- Po śmierci ciało jest przygotowywane do wydania i zawija się je w prześcieradło. Według przepisów osoba zmarła musi jeszcze 2 godziny przeleżeć na oddziale. Nie mamy chłodni, więc na ten czas zwłoki zamykane są najczęściej w łazience. Z naszej strony nie było żadnych zaniedbań. Zmarły mężczyzna fatalnie wyglądał już zanim do nas trafił – podkreśla Danuta Biadała, oddziałowa z Interny.
Opłaty to kradzież
Szpital bije się w piersi i twierdzi, że dopełnił wszystkich procedur. Placówka ma legalnie podpisaną umowę z zakładem pogrzebowym ze Środy Ślaskiej, jednak rodzina może wybrać dowolny zakład.
Zarządca cmentarza twierdzi, że cennik za korzystanie z chłodni ustala gmina.
- Cmentarz komunalny jest własnością gminy i to ona ustala stawki za przechowywanie zwłok. My tylko przyjmujemy ciało, nadzorujemy i wydajemy. Nie odpowiadamy za ich przygotowanie do pochówku – tłumaczy Kazimierz Wasilewski, zarządca nekropolii.
Jerzy Masternak zawiadomił Powiatowego Rzecznika Praw Konsumentów w Środzie Śląskiej, który wyjaśnia sprawę. Mężczyzna uważa, że stawki za przechowywanie zwłok w kostnicy cmentarnej to złodziejstwo. O nieprzygotowaniu ciała do pochówku chce powiadomić prokuraturę.