W lipcu do Komendy Powiatowej Policji w Środzie Śląskiej przyszedł mężczyzna i powiadomił oficera dyżurnego o kradzieży swojego poloneza. Auto miało wpaść w łapy złodziei kilka dni wcześniej. W trakcie wykonywania czynności operacyjno - rozpoznawczych średzcy policjanci ustalili, że tuż po złożeniu zawiadomienia o kradzieży przedmiotowy pojazd uczestniczył w kolizji drogowej na terenie Wrocławia, a kierujący pojazdem odjechał z miejsca zdarzenia. Ponadto w toku dalszych czynności uzyskano informację, iż auto jest zaparkowane na jednym z parkingów we Wrocławiu, niedaleko miejsca zamieszkania wrocławianina, który kradzież zgłosił. W związku z tym policjanci ze Środy Śląskiej udali się do Wrocławia celem sprawdzenia powyższej informacji. - Okazało się, że była jak najbardziej prawdziwa - informuje Janusz Tarka, rzecznik prasowy średzkiej policji.
To nie wszystko. Niezwykle ciekawych wiadomości dostarczyła funkcjonariuszom małżonka zawiadamiającego, która oświadczyła, że owym "skradzionym" polonezem mąż zawiózł ją do sanatorium do Karpacza, a do tego tym samym pojazdem ją przywiózł. Przez cały okres jej pobytu w sanatorium auto było zaparkowane na parkingu w Karpaczu. Policjantom nie pozostało nic innego, jak tylko poczekać na „sprytnego” małżonka, który widząc, że został zdemaskowany, przyznał się, iż fałszywie powiadomił o kradzieży auta.
Za fałszywe zawiadomienie o przestępstwie kradzieży samochodu grozi mu do 3 lat więzienia.