Ze względu na to, ze oskarżona Beata Z. w chwili popełnienia morderstwa była nastolatką, sąd postanowił wyłączyć jawność sprawy. Oznacza to, że na sali mogą być obecni jedynie (oprócz składu sędziowskiego, prokuratora i adwokata) członkowie najbliższej rodziny Beaty.
Nam jednak udało się dowiedzieć, że jeszcze na pierwszej rozprawie Betata Z. przyznała się do winy. Co ciekawe, podczas wcześniejszego śledztwa uparcie twierdziła, że nie zabiła stróża. Winę starała się przenieść na swojego znajomego. Jednak ten miał mocne alibi.
Do morderstwa doszło w ubiegłoroczne wakacje. Beata Z. właśnie uciekła z poprawczaka, gdzie odsiadywała karę za różne drobniejsze przestępstwa. Nocnego stróża obiektów przy ulicy targowej znała od dawna. Podobno mówiła do niego „wujku". I właśnie w jego stróżówce postanowiła spędzić czas. Co się stało później? Dokładnie nie wiadomo. Faktem jest, że mężczyzna został znaleziony rano w kałuży krwi. Został ugodzony nożem w szyję. Tymczasem okazało się, ze zbrodnia może mieć podłoże seksualne. Zdaniem samej Beaty Z. stróż dobierał się do niej, a ona miała się bronić. Faktem jest również to, ze w stróżówce znaleziono pisma pornograficzne i butelki po alkoholu. Beacie Z. grozi kilkanaście lat więzienia. Gdyby była dorosła, to mogłaby trafić za kratki nawet do końca życia. Koniec rozprawy być może jeszcze w październiku.