Rozprawa była toczona za zamkniętymi drzwiami, z uwagi na młody wiek oskarżonej. Udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, że prokuratura, która oskarżała dziewczynę, będzie apelować. - dziewięć lat to według prokuratury za mało - tłumaczy nam osoba znająca kulisy procesu. Również obrońcy Beaty Z. nie podoba się wyrok. Chciał, aby dziewczyna nie trafiła do więzienia, ale do poprawczaka. Nie wiemy jednak, czy obrona również wniesie apelację.
Beata Z. podczas śledztwa prowadzonego przez średzką prokuraturę nie przyznawała się do winy. Nieoficjalnie wiemy, że była też butna i miała stosunek lekceważący. Winą za zamordowanie stróża starała się zepchnąć na znajomego mężczyznę. Udało nam się dowiedzieć, że podczas rozprawy jej postępowanie skrajnie się zmieniło. Była skruszona, płakała. Niczym nie przypominała Beaty Z. sprzed roku.
Historia Beaty Z.
Był letni lipcowy wieczór, kiedy Beata Z. postanowiła odwiedzić swojego znajomego: starszego nocnego stróża, który pilnował firmy przy ul. Targowej w Środzie Śląskiej. Dziewczyna na krótko przed tym wydarzeniem uciekła z poprawczaka (Beata Z. już wcześniej miała na pieńku z wymiarem sprawiedliwości). Stróż dobrze ją znał. Ze źródeł zbliżonych do prokuratury wiemy, że mężczyzna był dla niej bardzo dobry. Być może chciał jej pomóc w powrocie do normalnego życia. Tego nie wiadomo.
Jednak tamtego wieczoru, zdaniem prokuratury, Beata Z. wbiła nóż w szyję stróża. Nieznane są motywy zabójstwa. Wiadomo jednak, że w stróżówce znaleziono puste butelki po alkoholu i pisma pornograficzne. Czy stróż chciał zgwałcić dziewczynę, a ta się broniła? Badania biegłych lekarzy wykluczyły gwałt, a także jego próbę...
Po pewnym czasie, który minął od morderstwa dziewczyna wpadła w ręce policji. Nie przyznawała się do winy. Odpowiedzialność próbowała zrzucić na innego mężczyznę. Ten jednak miał alibi. Poza tym na miejscu zbrodni zabezpieczono wiele śladów (w tym odciski palców), które pogrążyły Beatę Z.
Zobacz również: Oskarżona o morderstwo
Zobacz również: Akt oskarżenia już jest