Niedawno obchodzono uroczystości związane z 72. rocznicą pierwszej deportacji Polaków na Syberię. W kościele odbyła się msza w intencji Sybiraków.
Burmistrz, starosta oraz przedstawiciele różnych instytucji złożyli kwiaty na Skwerze Zesłańców Sybiru.Sybirakom podobał się program artystyczny przygotowany przez uczniów Gimnazjum im. Jana Pawła II w Środzie Śląskiej.
- Ojciec pracował w lesie jako leśniczy. To był główny powód deportacji. Kolejnymi powodami były przekonania i posiadanie broni. Oczywiście na strzelbę miał pozwolenie. Skazano nas na sześcioletnią wywózkę - wspomina Barbara Wesołowska ze Środy Śląskiej.
Na Sybirze temperatury spadały do minus 30-50 stopni. Ludzie często umierali. Najstraszniejszy był głód. Zdarzały się przypadki chorób z powodu braki witamin i ogólnego wyniszczenia organizmu.
- Jedliśmy lebiody i zieleninę. Jak ktoś przyniósł kawałek chleba, to nie mogliśmy doczekać się, kiedy się rozmrozi - dodaje pani Barbara.
Trzeba jakoś żyć
Wielu zesłańców przekazuje swoją wiedzę wnukom i rodzinie. Młodzi ludzie pytają o warunki pracy zimą przy wyrębie lasu, o jakość życia w barakach. Dowiadują się, jak uciążliwe były tarakany (prusaki) owady, które mieszkały w pryczach. Jednak według Sybiraków niewiele młodych ludzi interesuje się historią. Choć są lekcje na ten temat, to jednak nie każdy zagłębia się w temacie. W szkołach nie ma przesłania patriotyzmu, bo nie ma go w programie. Większość uczniów woli nternet i grę w kosza niż rozmówki o dramatycznych przeżyciach.
- Historia, historią, ale trzeba jakoś żyć. Pamiętajmy, że młodzi ludzie szybciej dojrzewają, mają różne problemy, nie zawsze mają czas na zgłębianie się w temacie. Choć są wyjątki - podkreśla jedna z nauczycielek, która chce pozostać anonimowa.
Maria Macudzińska napisała wspomnienia z zesłania. Została wywieziona, kiedy miała 10 lat. Z rodziną trafiła pod chińską granicę. Spędziła tam ponad 6 lat. Powód zesłania? Ojciec pani Marii był policjantem.
- Aresztowano polskich policjantów, urzędników, obszarników i różnych „wrogów” Związku Radzieckiego. Żołnierze NKWD przyjechali w nocy. Wszystko o nas wiedzieli - opowiada mieszkanka Środy Ślaskiej.
Nocne wywózki
Ryszard Ćwikliński, szef Koła Związku Sybiraków w Środzie Ślaskiej opowiada o niechęci z jaką się spotkała kiedy jego rodzina odwiedziła dawny rodzinny dom na Białorusi.
- Ojciec pojechał na miejsce, gdzie dawniej mieszkaliśmy. Dom był już rozebrany. Podeszli Białorusini i zapytali, po co przyjechaliśmy. Byli bardzo pretensjonalni. Obawiali się, że wrócimy - opowiada Ryszard Ćwikliński.
Według Instytutu Pamięci Narodowej na Syberię i w inne miejsca wywieziono łącznie 140 tysięcy ludzi. Polskie rodziny miały zaledwie parę godzin na spakowanie swoich rzeczy. W nocy 9 lutego rozpoczęły się pierwsze deportacje na Syberię.