- Dochody budżetu z podatku VAT po dwóch miesiącach tego roku są już o kilkanaście procent niższe niż w tym samym okresie ubiegłego. Rząd zakładał wynik na poziomie 132 miliardów złotych, a było około 120 miliardów złotych, czyli tyle co w 2011 roku. Jak w ogóle w tej sytuacji możemy wmawiać ludziom, że będzie obniżka stawki VAT?
Na jakiej podstawie zatem rząd obiecuje obniżkę?
- Nie potrafią nic szacować, liczby są wzięte z sufitu. Przecież obniżenie stawki VAT do 22 procent oznaczałoby ubytek około dziewięciu miliardów złotych z planu na 2014 roku - wylicza profesor. - No ale politycy się na podatkach nie znają, więc mogą sobie żyć w wirtualnej rzeczywistości.
Nie tylko obniżka VAT-u nie jest możliwa, ale - zdaniem Witolda Modzelewskiego - dojdzie niebawem do podwyżki. Od połowy roku stawki VAT wzrosną do 24, 9 i 6 procent.
- Te 24 procent grożą nam w sytuacji, jeżeli w końcówce maja okaże się, że relacja naszego długu publicznego do PKB przekroczyła 55 procent. Wówczas rząd będzie musiał podnieść stawkę VAT - ostrzega Modzelewski. Co prawda ta relacja nie została jeszcze przekroczona, ale to nie uspokaja eksperta. - Proszę pamiętać, że zgodnie z metodologią stosowaną na przykład przez Eurostat, drugi próg ostrożnościowy już przekroczyliśmy. Niezależnie jednak od metodologii dług w relacji do PKB rośnie, więc problem podwyżki stawki VAT jest jak najbardziej aktualny.
Suchej nitki nie pozostawia profesor na pomyśle rządu, aby za niepłacenie VAT-u odpowiadała zarówno firma, która oszukuje, jak i jej kontrahenci.
- Kierowca tankuje na stacji paliwo. Potem okazuje się, że właściciel stacji unikał płacenia podatku VAT i teraz urząd skarbowy ściga nie tylko jego, ale również kierowcę. I ten, choć nie miał o tym pojęcia, teraz odpowiada przed fiskusem całym swoim majątkiem. Idiotyzm od początku do końca - grzmi Modzelewski. - Generalnie założenie jest takie, że skoro tankował Pan taniej, to mógł Pan mieć wiedzę na temat tego, że dystrybutor unika płacenia VAT i związku z tym uczestniczył Pan w całym procederze.
Projekt nowelizacji przepisów już jest gotowy, zatem prawdopodobieństwo, że wejdą one w życie jest bardzo duże. - W każdym normalnym kraju minister finansów w takiej sytuacji pożegnałby się ze stanowiskiem. Ale u nas nie ma żadnej poważnej debaty, co działa nie tylko na niekorzyść uczciwych podatników, ale degeneruje cały system państwa - kończy Witold Modzelewski.