Budynek jest okazały. Stoi w dobrym miejscu. I stoi pusty. Jakiś czas temu przeżył włamanie. Zdemolowano i rozkradziono wnętrze. – Budynek się marnuje - mówi Jerzy Janik. – A wcale nie musi tak być - przekonuje.
Jerzy Janik ma kilka propozycji, jak wykorzystać budynek. Wszystkie mają wspólny mianownik: Carmen ma mieć ścisły związek z kulturą. - Myślałem o tym, aby np. przenieść część zbiorów muzeum do budynku po starym kinie. Po co mają leżeć zmagazynowane, skoro można je stale eksponować? - pyta pan Janik.
Jerzy Janik przed wejściem do Carmen. Fot. WFP
Wnętrze budynku świetnie się do tego nadaje. Mimo, że od wielu lat nikt tam nie robił remontu, to nie wygląda źle. Oczywiście, modernizacja jest konieczna. Ale, na pierwszy rzut oka, to nie byłaby bardzo kosztowna. – Tam, gdzie dawniej była widownia można spokojnie zrobić salę wystawową. Co więcej, przy okazji wystawy związanej z latami 50' można puszczać filmy z epoki lub choćby kroniki filmowe - mówi Janik. – W nowoczesnych muzeach stosuje się bardzo często takie rozwiązania. Na pewno zainteresowanie byłoby spore...
Dawna widownia mogłaby być świetnym miejscem na wystawy. Fot. WFP
To nie wszystko. Pan Janik tłumaczy, że w lecie można by organizować plenerowe wystawy na przylegającym do budynku skwerku. - Mogliby się tu wystawiać np. młodzi artyści, albo nawet dzieci.
Obiekt jest w posiadaniu Odra Film. Jerzy Janik twierdzi, że przejęcie go na własność nie byłoby wielkim problemem. - Trzeba po prostu działać - mówi pan Janik. Kino w tym miejscu było już przed wojną. Budynek powstał w 1935 roku. Na początku placówka nazywała się Delhi. W 1956 roku wystartowała na nowo. Parę lat temu była tam dyskoteka. Do dzisiaj na ścianach wewnątrz budynku są naklejki "alkohol szkodzi zdrowiu".