Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Środa Śląska
Podchodzimy do naszych klientów, jak byśmy sami nimi byli

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rozmowa z Arkadiuszem Olejnikiem, właścicielem Hotelu Sarai w Środzie Śląskiej.
Podchodzimy do naszych klientów, jak byśmy sami nimi byli

Podchodzimy do naszych klientów, jak byśmy sami nimi byli
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Podchodzimy do naszych klientów, jak byśmy sami nimi byli
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Podchodzimy do naszych klientów, jak byśmy sami nimi byli
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

- Witam ponownie Panie Arku po około 2 latach od naszej ostatniej rozmowy. Minęło trochę czasu, coś się u Pana zmieniło?

- Dzień Dobry, myślę że nawet sporo.

- Zacznijmy może od kwestii biznesowej. Jak to się stało, że w zaledwie 4 lata zbudował Pan sobie tak silną markę i jakość w hotelarstwie i gastronomii, o których zapewne wcześniej nie miał Pan większego pojęcia?

- To ja też Pana o coś zapytam, skąd Pan wie, że zbudowałem markę i jakość? Zrobił Pan jakieś badania?

- Obserwując Pana przedsięwzięcia, wyraźnie widać, że osiąga Pan niebagatelny sukces. Na profilu hotelu Sarai na facebooku i  na Pana stronie internetowej www.ar-ol.com, można zobaczyć ilość imprez organizowanych w Pana obiekcie, a zapewne nie „wrzuca” Pan do sieci wszystkiego. Można też zobaczyć jak mocnych, również korporacyjnych, klientów gości Pan u siebie.

- No to teraz rzeczowa odpowiedź: nie wiem jak to się dzieje, może to dzięki naszemu zaangażowaniu. Podchodzimy do wszystkich naszych klientów, jak byśmy sami nimi byli i nigdy nie proponujemy więcej niż powinniśmy, nie naciągamy, nie ściemniamy, pokazujemy sprawę taką, jaka jest. Może też ludzie lubią moją żonę? W końcu jest dla nas, Polaków, osobą dość egzotyczną. Rozmawia dużo z klientami, stara się im także doradzać i robi to skutecznie. Może jest to też jakimś magnesem, mam nadzieję (śmiech).

- A może jesteście po prostu najlepsi ?

- Jeśli ma Pan takie o nas zdanie, to bardzo się cieszę i mam nadzieję, że jesteśmy (śmiech).

- Widzę efekty nowych inwestycji. Gotowy jest już system kanalizacyjny, czy coś jeszcze planujecie?

- To prawda, kanalizacja działa już bez zarzutu, od 2 miesięcy prowadzone są też rozmowy z gminą w sprawie koncepcji zagospodarowania placu. Gmina od kilku lat ma gotowy projekt placu - wygląda bardzo obiecująco i efektownie. Jego realizacja zmieniłaby na korzyść tę część naszego miasta. Nie musielibyśmy funkcjonować w kurzu i nierzadko w wielkich kałużach. Z placu korzystają przecież mieszkańcy. Nie wiem czy Pan wie, ale 9 na 10 samochodów przyjeżdżających na to podwórko nie przyjeżdża do mnie, tylko są to osoby robiące zakupy w mieście i korzystające z darmowego parkingu. Oczywiście nie chcemy niczego za darmo. Zarówno my, jak i okoliczni przedsiębiorcy funkcjonujący na tym obszarze chcemy dołożyć kilkadziesiąt tysięcy złotych do kosztu remontu na działce miasta, nie mówiąc już o kosztach, które poniesiemy na rewitalizację naszej działki. Ostateczna decyzja o losach tych prac należy jednak do burmistrza miasta Adama Rucińskiego.

- Przez to podwórko pewnie traciliście trochę klientów...

- Nie da się ukryć, że tak. Sprowadziłem do Środy dość dużo zagranicznych klientów, o tym wie niewielu, ale w moim hotelu spali już ludzie z bardzo wielu krajów świata, a także trochę znanych ludzi z Polski i Europy. Mój hotel nie należy do jakichś ekskluzywnych przybytków, o dużym przepychu, ale panuje u nas taka atmosfera, że chęć luksusu jest tu niepotrzebna. Jest bardzo przyjaźnie. Jeśli ktoś chce, mogę zagrać z nim na przykład w bilard czy piłkarzyki (śmiech).

- Jak udało się Panu w tak krótkim czasie, tak dobrze rozwinąć ten biznes?

- Nie zrobiłem tego sam i nie aż tak dobrze, jak bym chciał, do perfekcji brakuje jeszcze sporo, ale staramy się do tego dążyć. Pracuje na to cała załoga, włącznie z moją mamą, której bardzo dużo tutaj zawdzięczam.

- Dobrze, ale dlaczego akurat gastronomia i hotelarstwo?

- Musielibyśmy się cofnąć w przeszłość. Studiowałem na Politechnice Wrocławskiej informatykę, zawsze chciałem być informatykiem. Przez jakiś czas prowadziłem nawet, jak Pan wie, kafejkę internetową. Studiując chciałem znaleźć dobrze płatną pracę w Polsce lub za granicą, znam komunikatywnie język niemiecki i angielski więc pewnie nie byłoby z tym większego problemu. Przez trzy lata pracowałem nawet w Holandii przy sałacie, ciężka i żmudna fizyczna praca. Często po 12 czy 16 godzinach, w piątek, wsiadałem w samochód i jechałem do Polski, ponieważ studiowałem zaocznie, aby na rano w sobotę być na uczelni na zajęciach. W niedzielę wieczorem wracałem, prosto do pracy na rano w poniedziałek. Było bardzo trudno i chwilami chciałem to rzucić, ale miałem swoje cele i chciałem je osiągnąć. Przed gastronomią zajmowałem się jeszcze wieloma innymi rzeczami, ale pewnego dnia dostałem ciekawą propozycję od moich teraźniejszych wspólników, której nie mogłem odrzucić. Tak się zaczęła przygoda z gastronomią i hotelarstwem, która trwa do dzisiaj.

- A jak działa Pana biznes za granicą, zdaje się, że prowadzi Pan też przewozy VIP?

- Coś tam prowadzę, ale to chyba nie jest naszym wiodącym tematem...

- Fakt, ale proszę powiedzieć, kogo ze znanych osób Pan przewoził?

- To jest tajemnica, nie mogę zdradzić takich informacji, bo byłbym już niewiarygodny. Mogę Panu powiedzieć, że siedziałem w jednym aucie z kilkoma bardzo znanymi osobami z Polski, z Europy i nie tylko, na pewno większość z tych osób Pan zna chociażby ze słyszenia.

- Ciągle zastanawiam się co sprawia, że klienci tak doceniają Pana lokal?

- Może to, że oddajemy się w stu procentach naszym gościom i klientom, wchodzimy razem z nimi w ich problemy, zachcianki, potrzeby, pomagamy zorganizować wszystko bez angażowania ich samych i ich czasu w przedsięwzięcie.

Mieliśmy trochę wesel z zagranicy, pary młode przed weselem nawet u nas nie były, nie załatwiam tylko terminu u księdza, bo to już byłaby przesada, ale poza tym mogę załatwić chyba wszystko.

- Na koniec zadam osobiste pytanie, czy to prawda, że będzie Pan po raz drugi szczęśliwym ojcem?

- Prawda, będę i jestem z tego powodu bardzo dumny.

- I jeszcze ostatnie pytanie, tak jak ostatnio zostawiłem je sobie na sam koniec: czego można Panu życzyć na przyszłość?

- Ostatnio odpowiedziałem, że zdrowia. Teraz odpowiem bardziej biznesowo: samych zadowolonych Klientów, ale oczywiście także zdrowia dla mnie, mojej rodziny i dziecka, które za chwilę przyjdzie na świat.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

- Ja także bardzo Panu dziękuję.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie średzkiej
Express Średzki


Franciszek Siwiec



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
odwiedziny: 88034
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl