TSI w praktyce
Niestety, wciąż zbyt mała liczba kierowców bierze sobie na poważnie do serca zalecenia eksploatacyjne producentów silników TSI, co skutkuje obecnością na rynku sporej liczby używanych samochodów o względnie niedużym przebiegu i praktycznie nadającej się do wymiany albo gruntownego remontu turbosprężarce. Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź jest bardzo prosta: ponieważ mało który kierowca wie, jak dbać o turbo w taki sposób, żeby (zgodnie z przewidywaniami konstruktorów) służyło nam podczas całego okresu żywotności silnika. Poniżej prezentujemy zatem najczęstsze błędy popełniane przez posiadaczy samochodów wyposażonych w turbosprężarki. Warto się z tą krótką listą zapoznać – oszczędzi nam to wielu kłopotów oraz niepotrzebnych kosztów.
Gaz do dechy
Najważniejsza zasada jest bardzo prosta: nigdy nie ruszamy na pełnym gazie bezpośrednio po włączeniu silnika. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ nawet w najnowocześniejszych konstrukcjach olej potrzebuje pewnego czasu, by dotrzeć wszędzie tam, gdzie ma wykonywać swoją pracę – czyli smarować poszczególne elementy silnika i turbosprężarki. Wystarczy odczekać kilka, a najlepiej kilkanaście sekund i dopiero potem ruszać w drogę. Dlaczego zaś nie na pełnym gazie? Ponieważ do chwili osiągnięcia przez silnik temperatury roboczej smarowanie nie jest pełne, a co za tym idzie zwiększa się ryzyko uszkodzenia silnika oraz turbiny.
Grzanie silnika „na pusto”
Warto przy tej okazji wspomnieć o tym, że działanie „w drugą stronę”, czyli próba rozgrzania silnika podczas pracy na jałowym biegu na postoju to również kiepski pomysł – elementy, które rozgrzewają się dopiero podczas normalnej eksploatacji silnika, pozostaną zimne lub niedogrzane niezależnie od naszych wysiłków. Jak się zatem zachować? Po prostu spokojnie ruszyć i przez kilka pierwszych minut utrzymywać obroty silnika na poziomie nieprzekraczającym około 2500 obr/min. Dzięki temu jednostka napędowa prędko osiągnie właściwą temperaturę pracy, a wszystkie elementy będą należycie smarowane.
Pośpiech się nie opłaca
Bardzo częstym błędem, który działa na turbosprężarkę wyjątkowo zabójczo, jest wyłączanie silnika tuż po zatrzymaniu pojazdu. Pół biedy, jeśli był to parking, po którym musieliśmy chwilę krążyć w poszukiwaniu wolnego miejsca – w takim przypadku najprawdopodobniej turbina zdążyła się schłodzić do bezpiecznej temperatury. Gorzej, jeśli silnik został natychmiast zatrzymany po dłuższym okresie wytężonej pracy: turbina zostaje wtedy pozbawiona środka smarnego (czyli oleju), a ponieważ obraca się z bardzo wysokimi prędkościami, o potencjalną awarię nietrudno. W najlepszym wypadku przypalą się resztki oleju (to przyspiesza procesy korozyjne wewnątrz turbosprężarki), a w najgorszym zatrze się wał (bez poważnej i kosztownej naprawy się nie obejdzie).
Wartość praktycznej wiedzy
Pamiętanie już tylko o tych kilku zasygnalizowanych powyżej kwestiach zdecydowanie wydłuży żywotność turbosprężarek w naszych autach, a tym samym zwiększy ich wartość w chwili, gdy zdecydujemy się je sprzedać. Nie warto więc w wyniku własnego lenistwa rezygnować z możliwości uzyskania za sprzedawany samochód atrakcyjniejszej ceny. Krótko mówiąc: naprawdę opłaca się wiedzieć, jak prawidłowo dbać o turbo...
