- Na podłodze walały się ludzkie tkanki i różne części ciała. Niektóre preparaty znajdowały się w olbrzymich słojach, ale w środku nie było płynu konserwującego. Specyfiki były zapewne jakąś pomocą naukową niemieckiego właściciela – opowiada pan Stanisław, który w 1945 roku osiedlił się w pobliskich Wrocisławicach.
Według niepotwierdzonych informacji dawny właściciel folwarku w Pęczkowie był medykiem sądowym.
Kiedy zbliżał się front najcenniejsze rzeczy zapakował na wóz i odjechał. Nikt z mieszkańców Pęczkowa nie zna jego dalszych losów. We wsi ludzie żartują, że spirytus z preparatów wypili rosyjscy żołnierze, którzy jako pierwsi zajęli te tereny.
Zenon Podgórski pokazuje fragment posadzki pałacyku w Pęczkowie. Za nim widać wejście do piwnicy. Fot. WFP
Oprócz tego właściciel kolekcjonował dawną broń palną. Zaraz po wojnie ludzie znaleźli w pałacyku cały arsenał pistoletów skałkowych i stare egzemplarze strzelb z grawerowanymi lufami.
- Znajdowała się tam pokaźna kolekcja broni. Większość eksponatów była sprawna. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Kiedy strzelałem pistolet wyleciał mi z dłoni i uderzył w głowę. Miałem wtedy 12 lat – wspomina pan Stanisław.
Po wojnie niemieckie folwarki przekształcano w pegeery. Tak stało się również z pałacykiem w Pęczkowie. Olbrzymie stodoły przerobione na chlewnie, a w czworakach osiedlili się pracownicy.
Według mieszkańców, budynku nikt od czasów wojny nie remontował, dlatego zabytek musiano wyburzyć. - Jako dziecko pamiętam wysokie pokoje na piętrach. Mieszkało w nich bodajże pięć rodzin.
Ocalały jedynie zabudowania gospodarcze folwarku i dom dla służby, który jest w fatalnym stanie. Fot. WFP
Niestety w latach 70 – 80 zabytek wyburzono ze względu na jego fatalny stan – mówi Zenon Podgórski, miejscowy radny, który mieszka w pobliskich Wrocisławicach od 1954 roku.
Nie wiadomo, jakie tajemnice kryje dawny majątek. Nam udało się jedynie odnaleźć fragmenty dawnej posadzki i wejście do piwnicy.