Bogdan "Berda" opowiada: - Piliśmy z kolegą nalewkę na podwórku opuszczonej kamienicy przy dworcu autobusowym. Obok nas kręcił się młody chłopak z psem. Młodzieniec był w kurtce moro z kapturem i miał może 17 lat. Wyglądało jakby wyszedł na dwór z psem – relacjonuje Bogdan.
Nastolatek kręcił się obok pijących mężczyzn, podchodząc coraz bliżej. W pewnym momencie chwycił za flaszkę i uciekł. Nim się spostrzegli nalewki już nie było, a pies ze swoim panem zniknęli za rogiem.
Stanisław, kolega "Berdy" tłumaczy, że nie jest to jedyny przypadek. Do podobnych kradzieży dochodziło w parku i niedaleko kajaków. Scenariusz zawsze był podobny.
To zwykła kradzież, jednak poszkodowani nie zgłaszają tego faktu stróżom prawa. Boją się, że sami zostaną ukarani mandatem za picie alkoholu w miejscach publicznych.
Policja i straż miejska potwierdza, że nie było jeszcze takich zgłoszeń.
- Alkohol można spożywać na dworze jedynie w miejscach do tego wydzielonych np. przy kawiarnianych ogródkach. Oraz na terenie, który ma właściciela, a ten zezwolił na imprezę. Nie wolno pić pod sklepami, na podwórkach i w innych miejscach publicznych takich jak ławki w parku – wylicza strażniczka.
Doskonale o tym wiedzą wielbiciele tanich trunków, którzy potrafią wypatrzeć z daleka mundurowych (jeśli jeszcze widzą na oczy).
Teraz wypatrują młodocianych złodziei okradających ich z nalewek.
- Dlaczego nie piję w domu? Bo nie mogę. W moim pokoju śpią małe dzieci wraz z rodziną – kończy Bogdan.