Nowelizacja kodeksu karnego ma zaostrzyć kary za przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji. Podwyższa ona np. karę za spowodowanie katastrofy, za co ma grozić za to od trzech do piętnastu lat (obecnie od roku do dziesięciu lat-przyp.red). Nowością ma być przepis umożliwiający konfiskatę pojazdu właścicielowi, który prowadził w stanie nietrzeźwym lub po zażyciu środków odurzających. Jeśli pojazd nie będzie własnością kierowcy, sąd będzie miał prawo orzec przepadek równowartości samochodu a nawet nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Ofiarom Przestępstw.
Jak w takich sytuacjach bywa, są zwolennicy i przeciwnicy takiego rozwiązania. Ci drudzy przekonują, że zaostrzenie kar w takim stopniu nie jest potrzebne, gdyż i tak są one już wystarczająco surowe. Tłumaczą, że bardziej przydałaby się modyfikacja przepisów o zabezpieczaniu pojazdu na poczet grzywny. Dziś sąd może o tym zdecydować, ale fizyczne zajęcie pojazdu jest kłopotliwe. To powoduje, że taka sankcja jest rzadko stosowana. Tymczasem wystarczy dokonać odpowiedniej adnotacji w dowodzie rejestracyjnym pojazdu, podobnie jak w przypadku zastawu bankowego. Auta z takim wpisem nikt nie chciałby kupić i sprawca musiałby zapłacić grzywnę aby móc cokolwiek z nim zrobić. - Nasz kodeks karny jest bardzo surowy w walce ze sprawcami wypadków drogowych i pijanymi kierowcami. Dodatkowe represje karne są niepotrzebne, wystarczy by sądy stosowały już istniejące przepisy. Proponowany przepis byłby już zbyt daleko idąca ingerencją w prawa obywatelskie i mógłby się nie obronić w przypadku zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego – uprzedza Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Nowelizacja kodkesu karnego musi trafić do Sejmu, dopiero potem może podpisać ją prezydent. Będzimy bacznie śledzić losy tego projektu.