Hale wybudowano w 1911 roku z solidnego żelbetonu. W zakładzie produkowano celulozę siarczynową do produkcji papieru. Po wojnie w latach 70 półprodukt w belach wysyłano do Krapkowic na Opolszczyźnie. Ubocznymi produktami celulozy był spirytus drzewny (metylowy) i różne produkty chemiczne.
Inne zakłady produkująca w PRL celulozę miały dużo lepiej z powodu kontraktów podpisanych z Ministerstwem Obrony Narodowej (MON).
Oprócz papieru z celulozy produkuje się nitrocelulozę, która jest głównym składnikiem prochu bezdymnego. Za komuny produkcja amunicji i prochu na eksport napędzała przemysł obronny. Niestety MON Malczyc nie wziął pod uwagę.
- Pamiętam wypadek, który wydarzył się w latach 70. Na wydziale odwadniarek dwóch pracowników zostało poparzonych wrzątkiem wody z siarką i wapnem. Jeden z nich zmarł, drugiego uratowano – opowiada Krystyna Brzezińska, która pracowała w fabryce.
Industrialne sesje
Zakład w Malczycach nie przetrwał transformacji systemu. Nieoficjalnie mówi się, że Krapkowice przejęły produkcję.
Obecnie hale odwiedzają osoby zajmujące się eksploracją zlikwidowanych fabryk, szpitali, lotnisk i wszystkiego, co opuszczone. Na blogach i forach internetowych można znaleźć setki zdjęć starej papierni.
- To ciekawe miejsce, dlatego zorganizowaliśmy tu sesję zdjęciową – mówią młodzi ludzie, których spotkaliśmy w jednej z hal.
Do Malczyc przyjeżdżają również miłośnicy strzelania z paintballa.
Sesje fotograficzne z pewnością nie odbędą się w Cukrowni Małoszyn, którą w całości wyburzono.
Pierwsze wzmianki o zakładzie pochodzą z 1802 roku. Cukrownia przetrwała zabory, blokady Napoleona i niemiecką okupację. W czasach PRL została zmodernizowana. Zainstalowano w niej nowoczesne urządzenia m.in. nowe wirówki, piec wapienny, saturatory i chłodnię wentylatorową.
Ruda miedzi do procy
- Podczas kampanii zakład zatrudniał ok. 700 osób. Na jego terenie działał sklep, magazyny, bocznica kolejowa. W latach osiemdziesiątych było ogromne zapotrzebowanie na pracowników. Przywożono ich nawet ze Śląska – opowiada Piotr Majerowski, mieszkaniec Malczyc.
W 1996 roku kupnem zakładu zainteresowali się partnerzy zagraniczni. Ostatecznie cukrownię sprzedano niemieckiej spółce, co w rezultacie stało się gwoździem do trumny zakładu.
Na 16 cukrowni działających na Dolnym Śląsku obecnie działają cztery z tego dwie na Opolszczyźnie.
W Malczycach zlikwidowano również port rzeczny. Ten rodzaj transportu wyparły inne rodzaje przewozu ładunków.
W zatoczce nie ma już barek orzekających na remont. W starych dokach spotykała się młodzież.
- Na barkach panował specyficzny klimat. Przychodziło tu mnóstwo ludzi z różnych rejonów Malczyc. Kiedyś znalazłem fragment ciała mężczyzny, które pływało w wodzie. Został on rozkawałkowany prawdopodobnie śrubami barek – tłumaczy Piotr Majerowski.
W starych ładowniach zalegały resztki przewożonych transportem rzecznym materiałów.
- Pamiętam ciężkie kulki rudy miedzi. Zbieraliśmy je do strzałów z procy. W porcie znajdywało się wiele ciekawych rzeczy – dodaje Marek Duda z Malczyc.