W Środzie Śląskiej są trzy stacje benzynowe. Ceny za litr paliwa minimalnie różnią się od siebie. W ciągu ostatnich paru dni kierowcy nie kryją oburzenia.
- Zapewne ktoś z hurtowników paliwa w Polsce zamierza kupić sobie wyspę w jakimś ciepłym zakątku świata. Owszem benzyna drożeje na całym świecie, ale nie w takich proporcjach jak u nas – tłumaczy Piotr Krasowski, który tankował samochód na jednej ze stacji w Środzie Śląskiej.
Docinki za ceny
Pracownicy opowiadają, że zazwyczaj uśmiechnięciu klienci docinają im coraz bardziej. Sporo kierowców uważa, że kierownicy stacji benzynowych bez przyczyny winduje ceny paliw.
- Ludzie docinają nam, jak gdyby to od nas zależały ceny ropy. Nie mają pojęcia, że decyzje o podwyżkach zapadają w dużych korporacjach paliwowych – uzasadnia Paulina Piasecka, sprzedawczyni ze stacji przy ulicy Targowej.
Ludzie pomstują na rząd, unię, stacje benzynowe i sklepy spożywcze.
- Rozumiem podwyżki i to, że benzyna zawsze drożała. Nie przypuszczałem, że będą one tak drastyczne. To rozbój w biały dzień – mówi Wojciech Piotrowski, który tankował auto na stacji przy ulicy Targowej.
Inni kierowcy opowiadają, że są regiony na Dolnym Śląsku, gdzie cen są jeszcze całkiem przyzwoite. Na wielu cena jednego litra paliwa do Diesla kosztuje np. 4,74 zł. Jest już jednak sporo stacji, które wywindowały litra paliwa do 5 zł.
Cukier w górę
Ludzie narzekają również na rosnące ceny cukru. W ostatnich dniach ceny cukru wahają się pomiędzy 4 a 5 zł za kilogram. Coraz więcej osób robi zapasy, a sklepy wprowadzają ograniczenia ilości jednorazowo kupowanych opakowań
Na Dolnym Śląsku działało około 20 cukrowni. Obecnie funkcjonują trzy. W Malczycach zakład przejęła niemiecka spółka, która w rezultacie doprowadziła do upadku cukrowni – mówi Piotr Jabłonowski, mieszkaniec Malczyc.
Zakład przy ulicy Sienkiewicza zamknięto wiele lat temu. Hałd przemielonych cegłówek pilnuje dziś stróż. Pozostała tylko brama wjazdowa.
Podczas kampanii zakład zatrudniał ok. 700 osób. Na jego terenie działał sklep, magazyny, bocznica kolejowa. W latach osiemdziesiątych było ogromne zapotrzebowanie na pracowników. Przywożono ich nawet ze Śląska – opowiada Piotr Majerowski, mieszkaniec Malczyc.
W 1996 roku kupnem zakładu zainteresowali się partnerzy zagraniczni. Ostatecznie cukrownię sprzedano niemieckiej spółce, co w rezultacie stało się gwoździem do trumny zakładu.