Do zdarzenia doszło kilka dni temu około godziny 10. W domu kultury trwały uroczystości zorganizowane przez IPN na temat m.in. działania średzkiej bezpieki. Trwał koncert, kiedy we fuaje ośrodka do Mariusza Kaczorowskiego podszedł dziennikarz „Rolanda” i bez żadnego powodu uderzył go pięścią w twarz.
- Przed uroczystościami Wiktor poinformował mnie dosyć wulgarnie, abym nie wchodził mu w kadr. Podczas rozmowy z kolegą dziennikarz podszedł i uderzył mnie pięścią w twarz. Byłem w szoku. Czułem od niego woń alkoholu - relacjonuje Mariusz Kaczorowski.
Po incydencie krzepki reporter „Rolanda” wrócił na salę i spakował sprzęt. Pobity Mariusz Kaczorowski miał rozcięty łuk brwiowy i zakrwawioną twarz. Po chwili zadzwonił na policję w Środzie Śląskiej. Poinformował dyżurnego, że został pobity, i że sprawca jest w domu kultury.
- Jednak policja odmówiła przyjazdu. Powiedzieli, że nie mają takiego obowiązku. Poinformowali mnie, żebym sam się zgłosił. Byłem zakrwawiony i nie mogłem tego zrobić - opowiada Kaczorowski.
Dlaczego w tym przypadku policja nie przyjechała i nie zatrzymała sprawcy? Według Magdaleny Kruaze z biura prasowego wrocławskiej policji, dyżurny miał prawo nie wysyłać patrolu.
- Według kodeksu prawa nie było to pobicie, ale naruszenie nietykalności osobistej. Policja mogła odmówić przyjazdu i wytłumaczyć ofierze, jak ma dalej postępować – tłumaczy rzeczniczka.
Obecnie pobity dziennikarz przebywa na zwolnieniu lekarskim. Incydent zbulwersował nie tylko działaczy „Solidarności”, którzy byli na uroczystości, ale również środowisko dziennikarskie.
- Takie incydenty na Dolnym Śląsku nigdy się nie zdarzały. Oczywiście kłótnie bywały, ale pobicia nie. To bulwersująca sytuacja. We Wrocławiu większość dziennikarzy przyjaźni się ze sobą – mówi Marcin Torz z Gazety Wrocławskiej.
W obronie pobitego reportera murem stanęła jego redakcja. Na stronie internetowej pojawił się artykuł piętnujący zachowanie konkurencji, zwłaszcza że doszło do niej podczas uroczystości na temat działalności służby bezpieczeństwa. Czytam w nim m.in.
„Smaczku całemu zdarzeniu dodaje fakt, że miało ono miejsce podczas wystawy pt. „Twarze średzkiej bezpieki”. Jej pomysłodawcą była redakcja, której przedstawicielem jest opisywany przez nas redaktor.
Z jednej strony mamy szczytną wymowę wydarzenia – potępienie systemu aparatu bezpieczeństwa i osób pracujących dla ówczesnego systemu, sprzeciw wobec zniewolenia i stosowania rozwiązań siłowych, z drugiej dochodzi do czynu kłócącego się z ideą wystawy”.
Pod artykułem pojawiło się kilkadziesiąt wpisów krytykujących zachowanie przedstawiciela „Rolanda”. Jednak po kilku dniach zostały usunięte. Obecnie redakcja czeka na ustalenia policji. Do sprawy wrócimy.