Z nową dyrektor domu kultury udało nam się porozmawiać podczas uroczystości poświęconej 68 rocznicy wywózki Polaków na Syberię. Uprzedziliśmy ją, że niektóre pytania mogą być niemiłe. Nie zrobiło to na Jolancie Klimkiewicz większego wrażenia.
Objęła Pani funkcję dyrektora po pani Elżbiecie Sołtys. Czy będziemy mieli do czynienia z rewolucją kulturalną?
Jolanta Klimkiewicz, dyrektorka Domu Kultury w Środzie Śląskiej. - Nie będzie żadnej rewolucji. Mam zamiar kontynuować politykę pani Sołtys. Jednak chcę również dodać kilka nowych elementów. Jakich? Wszystko jest zapisane w dokumentach, które złożyłam w urzędzie gminy na konkurs... Mogę zdradzić, że chcę, aby było więcej działań integracyjnych na terenie gminy, poprzez spotkania mieszkańców i wspólną organizację imprez. A także pozyskiwanie środków na realizacje potrzeb poszczególnych miejscowości. To środowisko trzeba nieco rozruszać. Zgodnie z planem rady miejskiej i burmistrza, chcę, aby w każdej wiosce był swobody dostęp do Internetu. Jak na razie w 8 świetlicach wiejskich i w średzkiej bibliotece są już kafejki internetowe.
Co z dużymi imprezami w Środzie Śląskiej? Ostatnio mieszkańcy średnio byli zadowoleni z gwiazd, które grały...
Dom kultury realizuje działania wyznaczone przez radę gminy i burmistrza Bogusława Krasuckiego. Jako dyrektor niewątpliwie będę pewne rzeczy planować i sugerować, natomiast ostateczna decyzja należy do władz gminy. Dlatego też mogę się wypowiadać jedynie w zakresie tego co będę sugerować radzie i burmistrzowi. Uważam, że nie należy się rozdrabniać i wymyślać nowe duże imprezy. Natomiast trzeba starać się, aby te już na stałe znajdujące się w kalendarzu Gminy Środa Śląska były zgodne z oczekiwaniami władz i mieszkańców. Mam nadzieję, że uda nam się zaprosić na Święto Wina czy Dni Środy prawdziwe gwiazdy...
Jakie?
To na razie mój pomysł. Nie chcę go przedwcześnie zdradzać. Mogę jedynie zdradzić, że być może przyjedzie do nas gwiazda z najwyższej półki...
Doda?
(śmiech) Nie. Nie uważam Dody za artystkę dużego formatu. Uważam, że mieszkańcy zasługuja na kogoś lepszego, nastawionego na muzykę, a nie na show. Skoro pan tak naciska, to powiem, że to być może będzie zespół pokroju Elektrycznych Gitar. Kilka lat temu właśnie oni u nas grali i to bardzo fajnie.
Przejdźmy do tych mniej miłych spraw... Podobno szykują się zwolnienia w domu kultury. Ile w tym prawdy?
Nie będzie żadnych zwolnień. Nie wiem kto wymyśla takie plotki. To, że dom kultury jest tak dobrze działającą instytucją zawdzięczamy, oprócz dyrektor Sołtys, właśnie pracownikom. Dlaczego miałabym ich zwalniać, skoro pracują dobrze?
Nie da się ukryć, że Pani wygrana w konkursie zrodziła dużo kontrowersji. Niektórym nie podoba się, że weterynarz będzie dyrektorem domu kultury...
Szkoda, że ci ludzie nie mieli zastrzeżeń, kiedy byłam dyrektorką szpitala. Kiedy odchodziłam ze stanowiska, to wiele osób prosiło mnie, abym jednak została. Teraz, kiedy zostałam dyrektorką domu kultury nagle podnosi się krzyk. Nie mam wykształcenia z zakresu kultury, to prawda. Jednak, wśród moich krytyków, jest mało osób, które pamietają, bądź chcą pamiętać, że oprócz weterynarii skończyłam także podyplomowe studia zarządzania i marketingu...
Chodzą słuchy, że jest Pani "człowiekiem Krasuckiego"...
Myślę, że wszystkie osoby, które pracują dla burmistrza można nazwać ludźmi Krasuckiego. Szczególnie te zajmujące stanowiska kierownicze. Uważam za przyjemność i zaszczyt pracować w takim gronie.
Pełną wersję wywiadu znajdą Państwo w najbliższym wydaniu "Expressu Średzkiego".
